Lilka pisze:Tak się wszyscy nastawili (i potem płakali, że nie), że to będzie nowy tytuł Waneko, że aż zaczęło mnie to interesować... Tak więc głupie pytanie - co jest w tym fajnego?
Może ja spróbuję odpowiedzieć. Chociaż od razu zaznaczam, że jest to moja subiektywna opinia i nie każdy musi się z nią zgodzić.
Osobiście poznałam Akatsuki no Yonę dzięki anime. Zaczęłam oglądać tę serię z myślą, że będzie to haremowy romans, z przygłupią bohaterką, przystojnymi bishonami bez charakteru i z otoczką fantasy, która ma niby zachęcić odbiorcę (na przykład mnie). Możesz się spytać, dlaczego w ogóle zaczęłam oglądać tę serię, skoro spodziewałam się czegoś tak słabego. Po prostu z każdego sezonu zaczynam bardzo wiele serii, każdej staram się dać szansę - tym bardziej serią fantasy lub pseudo-fantasy.
Akatsuki no Yona to jedno z najmilszych zaskoczeń, z jakimi spotkałam się w ciągu kilku ostatnich sezonów. Przede wszystkim jest to seria fantasy, która ma fabułę, ma cel, do którego dąży i nie została stworzona tylko po to, aby pokazać przystojnych bishów. W mandze są poruszone wartościowe tematy, które może nie są najbardziej odkrywcze i trudno powiedzieć, że inne serie ich nie poruszają, ale tutaj zostały przedstawione w wyjątkowo ciekawy sposób. Nie chcę spoilerować, ale co najmniej jedna postać (a myślę, że więcej) została skonstruowana na granicy dobra ze złem. Nie wszystko jest takie oczywiste. To co na początku zostaje przedstawione jako "dobro", koniec końców okazuje się, że wcale takie idealne nie jest. Że z perspektywy innych osób, to nie wygląda tak różowo... Pokazanie, że postrzeganie świata, osoby, władzy zmienia się w zależności od punktu siedzenia.
Ponadto seria może pochwalić się naprawdę ciekawymi postaciami. Już teraz jak myślę o moich ulubionych bohaterach, to mam problem, ponieważ lubię praktycznie wszystkich - mimo różnych charakterów, historii i sposobu do życia. O każdej z postaci sporo się dowiadujemy. Nawet dla postaci pobocznych są poświęcone poszczególne rozdziały. Dodatkowo odnoszę wrażenie, że drugoplanowi bohaterowie są wprowadzeni z rozmysłem i praktycznie każdy z nich wnosi coś do serii. Niektórzy znikają na początku i wracają po jakimś czasie, aby pokazać nam coś zupełnie nowego.
Dodam jeszcze humor, który wyjątkowo trafił w moje gusta. Po prostu dialogi między postaciami mnie ewidentnie bawią. Takie uszczypliwe utarczki słowne, który ukazują przyjacielskiej zgrzyty między bohaterami.
Dodam jeszcze do zalet główną bohaterkę, która pod wpływem początkowych wydarzeń przeobraża się na naszych oczach. Z rozpieszczonej księżniczki zmienia się w silną kobietę, która jest w stanie sama sobie poradzić. Chociaż oczywiście nadal trochę polega na swoim przystojnych ochroniarzach
Ach, i romansu to tutaj zbyt dużo nie ma. I haremu też nie. Każdy z panów lubi główną bohaterkę, ale od początku do końca widać, że jeden ją kocha, a pozostali są do niej mocno przywiązani (wyjaśnione fabularnie).
W sumie mogłabym napisać więcej, ale może po prostu odpowiem na pytania - jeśli jakieś masz
PS. Znasz w ogóle anime lub mangę?