Pierwsze wrażenia: w solidnym boksie ze złoceniami mamy trzy tomiki i artbook. Artbook jest niemal identycznym przedrukiem wydania japońskiego (porównałam strona po stronie). Wreszcie mogę poczytać opisy ilustracji i wszystkie teksty na końcu. Są w nim też rozkładówki jak w japońskim wydaniu.
Tomiki oczywiście w wielkim formacie, w twardych okładkach, szyte, z białym papierem. Onomatopeje nieczyszczone, z dopiskami.
Pięknie to wygląda . Czy warto było tyle wydać na to wydanie? Jestem wieeeeelką fanką Clampa więc nie będę do końca obiektywna ale myślę, że tak. Naprawdę widać, za co płacimy. Wszystko jest solidne, dopieszczone (oprócz tych onomatopei ale to akurat moja osobista opinia - wolę jak są czyszczone) i cudowne. Zapłaciłabym nawet więcej, jakby było trzeba. Teraz czekam na "Part Two" .
Mały unboxing :