Nie, to wcale nie jest podwójny standard. Onomatopeja jest częścią rysunku, którą wykonuje sam autor. Polski wydawca wymazując oryginalną i zastępując polską, jest zmuszony dorysować brakujące fragmenty (w większości przypadków) żeby to estetycznie wyglądało. Jest to poważna ingerencja w sporą część oryginalnej pracy. Z kolei okładka jest tylko jedna. Jej projekt często jest inicjatywą samego wydawcy. Więc dla mnie może być ona dowolna. Ale dobrze by było, żeby tytuł był możliwie zrozumiały i po polsku. Okładka w dużej mierze sprzedaje mangę.mika pisze: ↑czw lis 07, 2019 5:07 pmPodwójne standardy? Tytuły tłumaczyć, ale na obrazkach krzaki zostawiać, by od razu podczas lektury nie było odpowiednich wrażeń dźwiękowych? (Tak, na pewno ktoś byłby na tyle zaintrygowany krzakiem, by szukać drobnego dopisku ze znaczeniem w każdej scenie). Tak sobie tylko mówię, bo mnie to rozbawiło.A bo tytuł nieprzetłumaczony, a bo onomatopeje wymazywane.
@Sebek
Chodziło mi raczej o to, że dla pewnych tytułów japoński wydawca ma wytyczne, że pod żadnym pozorem nic nie zmieni. Bo np. angielski tytuł jest rozpoznawalną marką, która lepiej się sprzeda. Ale w tym wypadku, wszystko zależy od humoru negocjatora. Wydania na inne rynki pokazują (szczególnie hiszpańskojęzyczny), że jednak angielski podtytuł idzie zmienić drogą negocjacji.
Nie. Wnioskuję, na podstawie dotychczasowych działań wydawcy. Np. okładka na odwal się "Do Adolfów".