Ame pisze: ↑pn kwie 23, 2018 10:39 pm
Hame, aż tak męczy pod koniec Służąca?
A kto powiedział, że tylko pod koniec

? Zaryzykowałabym stwierdzenie, że akurat fabularnie to dopiero pod koniec robi się znośnie.
miaka88 pisze: ↑wt kwie 24, 2018 9:53 am
Chyba chodzi o ilość tekstu na tomik i skomplikowana edycja.
"Chyba" to dobre słowo

. Ilość tekstu to tam pikuś, np. w takim Ludwiku też było dużo tekstu, a robiło się go bez porównania przyjemniej. Najbardziej męczący w tłumaczeniu, redagowaniu czy edycji jest przypadek, gdy tekstu nie dość, że jest dużo, to jest naciapany dosłownie wszędzie na stronie, patrzysz na nią i nie wiesz, co czytać najpierw, dźwięki poukrywane gdzieś w tle w każdym wolnym miejscu (pozdrawiam cię, One Piece'ie), mnóstwo odręcznych dopisków do dymków itd. Część czytelników takiego Ourana czy Służącej nawet przecież sama przyznaje, że ciężko im się to czyta w takim formacie. To teraz wstawcie tam sobie jeszcze zamiast polskiego chińskie znaczki, w tym część bynajmniej nie drukowaną, a napisaną odręcznie i macie obraz.
Do tego w "paru" ostatnich tomach doszła mała upierdliwość z obecnością dialogów w dwóch układach i językach - japońskim i angielskim, co też trzeba było dodatkowo odpowiednio w polskim wydaniu wyróżnić i zaznaczyć.
No i nie ma co ukrywać, chyba jesteśmy z Pawłem trochę za starzy, żeby być targetem szkolnego siodzio

. Pomijam tutaj zupełnie fakt, że mnie jakoś heheszki po prostu z molestowania seksualnego przez pół serii nie śmieszą.