Zerowa Maria i puste pudełko #1
-
- Status: Offline
Książka ma budowę typowo arcową z główną linią fabularną w tle. Linia ta to coś co spaja wszystkie tomy, a jest nią tajemnicza osoba Marii, O i Kazukiego. Ale jeśli mnie pamięć nie myli, to wszystkie wydarzenia które dotyczą arcu (a nie lini fabularnej) w danym arcu były wyjaśnione. Aczkolwiek czasami trudno odróżnić co należy do czego.
-
- Posty: 12
- Rejestracja: pt lut 12, 2016 1:44 pm
- Status: Offline
Pogubiłem się w tym bardziej, niż w Higurashi, gdy pierwszy raz się z nimi zapoznawałem, a to było dawno temu. Czyli Maria musi być bardziej zagadkowo napisana. A to sprawia, że mam jeszcze większą ochotę przyjrzeć się tytułowi. Mam zamiar postąpić jak z "Uteną". Przeczytam wszystko, każdy tom, zbiorę te informacje, które zdobędę i przeczytam wszystko jeszcze raz, od początku jeden tom po drugim. I pewnie wtedy wszystko nabierze pełnego obrazu. Kurczę... aż się wciągnąłem w ten tytuł. Jak ja wytrzymam do kwietnia?
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
Chwilę temu zabrałam się za lekturę. Mam za sobą jedynie ilustracje, ale zauważyłam już kilka błędów, na które myślę, że warto zwrócić uwagę przy dodruku:
Druga strona:
"- Nazywam się Aya Otonashi.
- Kazuki Hoshino. Jestem tu po to, żeby cię złamać."
Taki układ sugeruje, że są to wypowiedzi dwóch osób, podczas kiedy wiemy, że to następujące po sobie słowa Marii.
Czwarta strona:
"- Kiri, nie mówię do ciebie, więc się nie wtącaj."
Literówka, "wtrącaj".
Z kolei w opisie na skrzydełku obwoluty występują:
3 marca jako data pojawienia się w klasie nowej uczennicy, podczas kiedy na kolorowych stronach widnieje 2 marca.
"Do pewnej klasy tuż przed końcem roku trafia nowa uczennica. Jest tak piękna, że jej uroda pozbawia tchu całą klasę."
Powtórzenie, ale jestem w stanie to zrozumieć, trudno było je ominąć.
"- Nazywam się Aya Otonashi - przedstawia się stojąc na podwyższeniu."
Przecinek przed "stojąc".
"- Kazuki Hoshino - mówi delikatnie się uśmiechając."
Przecinek po "mówi".
Niczego jednak nie jestem pewna, także jeśli się mylę, proszę o poprawienie mnie.
Druga strona:
"- Nazywam się Aya Otonashi.
- Kazuki Hoshino. Jestem tu po to, żeby cię złamać."
Taki układ sugeruje, że są to wypowiedzi dwóch osób, podczas kiedy wiemy, że to następujące po sobie słowa Marii.
Czwarta strona:
"- Kiri, nie mówię do ciebie, więc się nie wtącaj."
Literówka, "wtrącaj".
Z kolei w opisie na skrzydełku obwoluty występują:
3 marca jako data pojawienia się w klasie nowej uczennicy, podczas kiedy na kolorowych stronach widnieje 2 marca.
"Do pewnej klasy tuż przed końcem roku trafia nowa uczennica. Jest tak piękna, że jej uroda pozbawia tchu całą klasę."
Powtórzenie, ale jestem w stanie to zrozumieć, trudno było je ominąć.
"- Nazywam się Aya Otonashi - przedstawia się stojąc na podwyższeniu."
Przecinek przed "stojąc".
"- Kazuki Hoshino - mówi delikatnie się uśmiechając."
Przecinek po "mówi".
Niczego jednak nie jestem pewna, także jeśli się mylę, proszę o poprawienie mnie.
-
- Status: Offline
-
- nołlife
- Posty: 4340
- Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
- Status: Offline
takie coś tam się znalazło i nikt jeszcze o tym nie napisał? Jak dla mnie to ogromny błąd.....yurizono pisze: Druga strona:
"- Nazywam się Aya Otonashi.
- Kazuki Hoshino. Jestem tu po to, żeby cię złamać."
Taki układ sugeruje, że są to wypowiedzi dwóch osób, podczas kiedy wiemy, że to następujące po sobie słowa Marii.
No i jak widzę literówek też nie ma mało... ech chyba wydawnictwa mangowe jednak nie radzą sobie z ksiązkami. Złe procedury czy coś...
- Canis
- nołlife
- Posty: 2877
- Rejestracja: pt sty 14, 2011 10:11 am
- Lokalizacja: Rzeszów
- Gender:
- Status: Offline
Ja zwróciłem uwagę, już kilka tygodni przed wydaniem. Widać jesteśmy w mniejszości i innym to nie przeszkadza.
Edit: Znalazłem:
Madziozord na asku napisała, że to nie jest błąd i że tak ma być (chyba).yurizono pisze:3 marca jako data pojawienia się w klasie nowej uczennicy, podczas kiedy na kolorowych stronach widnieje 2 marca.
Edit: Znalazłem:
Hmm...mam pytanko o Marię... W LN pisze cały czas 2 marca, a na obwalucie na skrzydełku jest 3 marca... Czyżby jakiś błąd?
[Madziozord] TAK MA BYĆ. >_<
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
- Kibiusz
- Adept
- Posty: 491
- Rejestracja: pt mar 28, 2014 7:34 pm
- Status: Offline
W piątek dostałam swój egzemplarz i jestem gdzieś tak w okolicach połowy.
Po pierwsze, jestem z tych (chyba nielicznych), ktorzy preferują obwoluty, którą można przykryć wady wynikające z noszenia książki ze sobą/czytania w środkach komunikacji. Nawet jak jakieś przetarcie czy coś się przytrafi to wracam do domu, wsuwam w obwolutę i wszystko cacy. Do wydań zwykłych, bez skrzydełek, mam podejście neutralne, natomiast skrzydełka obniżają dla mnie komfort czytania. Nie mówiąc, że takie okładki łatwo się psują a ewentualne mankamenty są widoczne. Z tego powodu bardzo cieszy mnie decyzja o wydaniu LN w obwolucie.
Oryginały nie znam, więc tłumaczenie na razie pozostawię bez komentarza, acz czyta mi się bardzo płynnie. "Blask księżyca" przez pierwszą połowę bardzo mi zgrzytał, natomiast tutaj pod względem doboru słownictwa/stylistyki/płynności przekazu jest lepiej. Błędów trochę jest, oprócz wymienionych w temacie widziałam chyba jakąś literówkę, ale ich ilość jest zdecydowanie mniejsza niż w "Blasku księżyca" (muszę odszukać karteczkę, na której prowadziłam swój spis, ale pamiętam, że w wydaniu Kotori było ich min. 1 na 10 stron). Tutaj na razie wydaje się być ich mniej.
Bohaterowie są ciekawi i (o dziwo) na razie żaden mnie jakoś specjalnie nie irytuje. Akcja nieco pogmatwana, jednak jestem dobrej myśli co do rozwiązania. Zwykle sięgam tylko po LN z gatunku fantasy lub ewentualnie urban fantasy, jednak Maryśka na razie całkiem mi się podoba i żałuję, że wcześniej nie zapoznałam się z serią.
Po pierwsze, jestem z tych (chyba nielicznych), ktorzy preferują obwoluty, którą można przykryć wady wynikające z noszenia książki ze sobą/czytania w środkach komunikacji. Nawet jak jakieś przetarcie czy coś się przytrafi to wracam do domu, wsuwam w obwolutę i wszystko cacy. Do wydań zwykłych, bez skrzydełek, mam podejście neutralne, natomiast skrzydełka obniżają dla mnie komfort czytania. Nie mówiąc, że takie okładki łatwo się psują a ewentualne mankamenty są widoczne. Z tego powodu bardzo cieszy mnie decyzja o wydaniu LN w obwolucie.
Oryginały nie znam, więc tłumaczenie na razie pozostawię bez komentarza, acz czyta mi się bardzo płynnie. "Blask księżyca" przez pierwszą połowę bardzo mi zgrzytał, natomiast tutaj pod względem doboru słownictwa/stylistyki/płynności przekazu jest lepiej. Błędów trochę jest, oprócz wymienionych w temacie widziałam chyba jakąś literówkę, ale ich ilość jest zdecydowanie mniejsza niż w "Blasku księżyca" (muszę odszukać karteczkę, na której prowadziłam swój spis, ale pamiętam, że w wydaniu Kotori było ich min. 1 na 10 stron). Tutaj na razie wydaje się być ich mniej.
Bohaterowie są ciekawi i (o dziwo) na razie żaden mnie jakoś specjalnie nie irytuje. Akcja nieco pogmatwana, jednak jestem dobrej myśli co do rozwiązania. Zwykle sięgam tylko po LN z gatunku fantasy lub ewentualnie urban fantasy, jednak Maryśka na razie całkiem mi się podoba i żałuję, że wcześniej nie zapoznałam się z serią.
-
- nołlife
- Posty: 2216
- Rejestracja: czw sie 09, 2007 12:56 pm
- Status: Offline
Mam w końcu swój egzemplarz Przeczytałem kilka stron, więc na razie o samym wydaniu.
Myślałem, że na żywo będzie to wyglądało trochę inaczej. Nie ma tragedii, ale materiały wydają mi się jakieś takie... gorzej jakości? No nie wiem, zdjąłem obwolutę na 5 minut i nagle zaczęła wyglądać na zgiętą lub pofalowaną, a na pewno nie miała żadnego kontaktu z wilgocią. Przy czytaniu bałem się też, że pognie mi się okładka, ale jak na razie nie ma z tym żadnego problemu. Nie podoba mi się za to klejenie, na początku w ogóle bałem się rozchylić tomik szerzej i nie czułem się zbyt pewnie, potem jednak okazało się, że nie jest tak źle i da się czytać bez skrępowania. Format jest podobny do All You Need Is Kill, Maria jest chyba trochę szersza, za to tekst jest mniejszy, bardziej taki jak w SAO. Papier też jest taki sam/bardzo podobny do tego od Kotori. Zaskoczyła mnie jeszcze mała ilość rysunków, chociaż dla mnie to nie jest żaden minus.
Jak na razie technicznie bardziej podobają mi się wydania od Kotori, za to po pierwszych stronach lepiej czyta się Marię, chociaż nie wiem, na ile jest to kwestia oryginału, a ile samego tłumaczenia.
Myślałem, że na żywo będzie to wyglądało trochę inaczej. Nie ma tragedii, ale materiały wydają mi się jakieś takie... gorzej jakości? No nie wiem, zdjąłem obwolutę na 5 minut i nagle zaczęła wyglądać na zgiętą lub pofalowaną, a na pewno nie miała żadnego kontaktu z wilgocią. Przy czytaniu bałem się też, że pognie mi się okładka, ale jak na razie nie ma z tym żadnego problemu. Nie podoba mi się za to klejenie, na początku w ogóle bałem się rozchylić tomik szerzej i nie czułem się zbyt pewnie, potem jednak okazało się, że nie jest tak źle i da się czytać bez skrępowania. Format jest podobny do All You Need Is Kill, Maria jest chyba trochę szersza, za to tekst jest mniejszy, bardziej taki jak w SAO. Papier też jest taki sam/bardzo podobny do tego od Kotori. Zaskoczyła mnie jeszcze mała ilość rysunków, chociaż dla mnie to nie jest żaden minus.
Jak na razie technicznie bardziej podobają mi się wydania od Kotori, za to po pierwszych stronach lepiej czyta się Marię, chociaż nie wiem, na ile jest to kwestia oryginału, a ile samego tłumaczenia.
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
Przeczytałam całość, zajęło mi to w sumie jeden wieczór. Mam wrażenie, że słaby warsztat autora trochę zarżnął ciekawą historię. Za mało opisów – nie tylko świata, ale i uczuć oraz wrażeń. Fabularnie jest ciekawie, ale własnie styl do najpiękniejszych nie należy. Podobają mi się rozważania bohatera, dość wiarygodnie to wygląda. Szkoda, że mało ilustracji. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości