No i sobie "Marsa" powtórzyłam

. Najpierw z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest źle. Trzy pierwsze tomy szły mi jak po grudzie. Niestety, czytałam je najwięcej razy i jednak mi się przejadły. Na szczęście potem było już dobrze i "łykałam" średnio 2-3 tomy dziennie.
Owszem, po latach widzę, że sporo tu patetyzmu i przesadzonych wyznań miłosnych. Ale poza tym manga jest świetna. Czyta się ją lekko i z dużym zaangażowaniem. Bohaterowie są prawdziwi, ludzcy i dają się lubić. Naprawdę kibicuje się głównej parze. Mamy w "Marsie" spore nagromadzenie traum z przeszłości i kłód rzucanych pod nogi ale nie czuje się, że to nieprawdopodobne. Autorka umiejętnie dozuje takie wydarzenia, wplata między nie lżejsze momenty i dzięki temu lektura nie męczy.
"Mars" przetrwał u mnie próbę czasu

. Podoba mi się tak samo teraz, jak i podczas pierwszej lektury 14 lat temu (jak ten czas leci!). No, tylko te pierwsze tomy "przerobiłam" zbyt wiele razy ale nadal jest to tytuł, do którego chce się wracać.