Co prawda, wypowiadałam się już o Orange w temacie z nowościami, ale tutaj też wtrącę swoje trzy grosze. Po tej przerwie w wydawaniu mangi w Japonii, straciłam nadzieję na wydanie Orange w Polsce. Tym bardziej cieszę się, że Waneko nie zrezygnowało ze starania się o ten tytuł. Z niecierpliwością będę czekać na pierwszy tom. To pierwsza wanekowa zapowiedź od czasu Kagen no Tsuki, która tak mnie ucieszyła.
Co do okładek, pierwsza wersja wiedzie u mnie prym, bo przypomina mi kolaż
Połączenie czarno-białej postaci i kolorowego tła było na tle innych okładek mang shoujo bardzo wyróżniające. Do tego obrazki z okładek się ze sobą łączyły i mogły tworzyć jakąś większą całość jak np.: w przypadku okładek Monstera. Nowe wersje nie są brzydkie, ale takie bardziej jak zauważyła
zandam, typowe dla szkolnych shoujo. Skoro jednak nie udało się uzyskać tamtych, to mówi się trudno. Nie będę z tego powodu załamywać rąk, a do nowych pewnie szybko przywyknę jak mi się opatrzą. Dziwnie też by wyglądały dwa pierwsze tomy ze starymi okładkami, a trzeci już w całkowicie odmiennej koncepcji.