Kolekcja Łajdaka

Dział dotyczący wydawanych przez nas jednotomówek i łączonych dwutomówek.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2961
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Kolekcja Łajdaka

Post autor: ninna » wt lip 09, 2019 3:54 pm

► Pokaż Spoiler
Ludzie ukrywają targające nimi uczucia tak, jakby były lawą bądź insektami w kiszkach i zachowują się jakby zupełnie ich nie rozpoznawali.

W mieście, które opiera się nowoczesnemu przepychowi powstała wybitna powieść. Autor po jej wydaniu zapadł się pod ziemię i nikt nie zna jego losu.

Początkująca pracownica wydawnictwa literackiego Akisato Kodama postanawia odnaleźć autora „Kolekcji Łajdaka” i poprosić go o stworzenie nowego dzieła dla jej pracodawcy. Kobieta przestępuje próg starego antykwariatu, nie przypuszczając nawet jakie wydarzenia odbiją się w jej oczach.

Pożądanie, miłość, nienawiść, zawiść… wypełzają spod skóry wbrew woli człowieka.
Nie mogłam znaleźć tematu, więc zakładam bo lektura już za mną.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału zastanawiałam się, po co ja to kupiłam. Miałam obawy, że całość będzie taka słaba i nie wiedziałam, do czego fabuła będzie dążyć. Na szczęście okazało się, że to zbiór opowiadań, które łączy pewien wspólny motyw/schemat oraz dwie postacie. I tak się nieszczęśliwie złożyło, że pierwsza opowieść była najsłabsza. Wiem, że nie każdy lubi taką formę ale w "Kolekcji" to duży plus - gdyby ta pierwsza historia miała być częścią jakiejś większej całości, manga wypadłaby bardzo marnie. Również za sprawą postaci... O ile Shinri wykazuje jeszcze jakieś cechy oryginalności (aczkolwiek można było tę postać lepiej rozwinąć i poprowadzić), tak redaktorka tylko działała mi na nerwy. Niby dorosła kobieta, a zachowuje się jak gimnazjalistka i czepia się swojego... idola? niedoszłego klienta? jak rzep. O jej charakterze też nie można powiedzieć właściwie niczego. Jest w tej mandze, bo jest. Jej jedyną funkcją jest to, żeby czytelnik dowiedział się czegoś o Shinrim oraz stanowi łącznik między poszczególnymi historiami. Równie dobrze mogłoby jej nie być, bo komediowe wstawki z nią też tylko mnie denerwowały.
W tej mandze właściwie wszystkie postacie są takie - niewiele można o nich powiedzieć, są ledwo zarysowane. Dlatego dobrze sprawdza się tu krótka forma. Skupiamy się na samych opowiadaniach, a nie na postaciach. Nie wiem, czy to dlatego, że autorka nie potrafi konstruować bardziej złożonych postaci, czy też jej zamiarem było właśnie skupienie uwagi na samych historiach - w "Kolekcji" wypadło w porządku.

Same opowiadania to taki miks "Okrutnych Baśni" Kaori Yuki, "Doll Star" i odrobiny "Gotha". Jest to trochę infantylne i przewidywalne, usilnie stara się być mroczne ale ja lubię takie zbiorki. Na plus mogę policzyć to, że po skończeniu lektury pamiętałam, o czym były opowiadania. Nie wiem, na jak długo ale czytałam tytuły, które ulatywały z pamięci od razu po zamknięciu okładki. Historyjki czyta się przyjemnie ale nie radzę czytać całego tomiku na raz. Ja dawkowałam sobie mniej więcej po dwa opowiadania dziennie. Są one dość różnorodne i czytane cięgiem mogą zmęczyć i mieszać się nawzajem.

Mam problem z kreską. Nie można powiedzieć, że autorka nie potrafi rysować bo okładka i grafiki tytułowe rozdziałów są naprawdę ładne. Ba! W trakcie lektury też trafiają się kadry, na których można zawiesić oko. Gorzej, że poza tym mamy pełno koślawych ujęć, rysunków postaci typu "wielka głowa, małe rączki", dziwnie ułożonych kończyn czy krzywych twarzy. Odnosi się wrażenie, że komiks był rysowany niedbale i na szybko. Szkoda, bo wytrącało mnie to z rytmu podczas czytania.

Z wydania jestem zadowolona z małymi uwagami: cytaty z powieści (te w czarnych dymkach) i "uduchowione" wypowiedzi/przemyślenia brzmią czasem nieco dziwnie. Nie wiem, na ile to wina tłumaczenia, a na ile oryginału. Chwilami trzeba czytać kilka razy, żeby załapać, o co chodzi. Wszelakie szyldy czy tabliczki są pozostawione w krzakach z przypisami na dole, gdzie z łatwością można było je zastąpić polskimi (nie uważam, żeby w krzakach było bardziej "klimatycznie"...). Gdzieś po drodze zawieruszyły się ze dwie literówki ale to już drobiazg.

Czy polecam? Raczej tak, ale nie jest to ambitne dzieło. Ot, jak ktoś lubi poczytać historie z dreszczykiem albo w ogóle lubi zbiory opowiadań. Ja na pewno jeszcze wrócę do "Kolekcji". Wśród Jednotomówek Waneko postawię ją obok "Wypaczonej", "Pana Shiranui" i "Forest of Lore" (przy czym od "Forest" jest dużo lepsza - co nie było specjalnie trudne :wink:).

ODPOWIEDZ

Wróć do „Jednotomówki Waneko”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości