Drugi raz przechodzę FF7 Remake. I chyba tak mi zostanie do premiery Xenoblade, gdzie mam nadzieję dorwać kolekcjonerkę. Z czym jest ciężko.
Chyba jedyna rzecz jaka mi się w grze nie podoba, to końcówka zerżnięta z Persony. Czyli przerywane filmikami walki z bossami - z których oczywiście każdy wydaje się tym ostatecznym. Jakoś wolałbym jeden ostateczny pojedynek - nawet podzielony na etapy - i mieć z tym święty spokój.
Może w tej grze nie ma zbyt wielu rzeczy do zrobienia. Może oprawa jest bardzo nierówna - bo o ile postacie zawsze prezentują się świetnie, to z innymi obiektami jest znacznie gorzej.
Ale kurcze, chyba nigdy nie przywiązałem się tak bardzo do występujących bohaterów. Ich animacje, wszelkie grymasy czy gesty to jest poziom najlepszych kreacji aktorskich, a dubbing w niczym im nie ustępuje.
Jessie po powrocie od rodziców przystępuje do realizacji misji "przez żołądek do majtek" i jest przy taka radosna, bezpośrednia i kochana, że śmieję się za każdym razem jak sobie to przypominam. Aż szkoda, że Cloud był zajęty następnego wieczora
.
Wstyd taką ślicznotkę rozczarować
.
Tifa ma całą masę dobrych chęci i siano między uszami, należał jej się ochrzan za próbę przeszpiegów u Dona.
Cloud był nawet bliski tego, ale najpierw został przez nią przegadany, a potem Aerith zrobiła to w czym w grze osiągnęła poziom ekspercki. Czyli wpakowała go w niezręczną sytuację
. Ta kobieta ma takie odzywki i zachowania...
Jeśli chodzi o czystą przyjemność i radość z oglądania oraz przeżywania tego widowiska to nie wiem kiedy ostatni raz się tak dobrze bawiłem.
Z kronikarskiego obowiązku. Pierwowzór czyli gra z ubiegłego wieku jest mi obca i utknąłem w niej na samym początku.
Edycja Deluxe to moim zdaniem bieda edyszyn. Potraktowano ja tak po macoszemu, że szkoda gadać.
Artbook to machnięta po taniości książeczka nie różniąca się technicznie niczym od tych z XIII czy reedycji X/X-2.
Ścieżka dźwiękowa to wciśnięta do kartonika płytka, a steelbook ma grafikę tylko jednej stronie z zewnątrz.
W przypadku Tomb Raider czy Dissidi NT otwarcie pudełka pokazywało, że obrazek z grzbietem tworzy całość.
Do kolekcjonerek Nintendo nie ma porównania.