Porównanie wydań SAO od YP i Kotori
-
- Status: Offline
Ja dopiero po paru rozdziałach jestem, ale ustosunkuję się do dwóch spraw:
1. Czytywałam za dzieciństwa harlequiny i to ten sam format. LN to dla mnie taki Japoński harlequin dla nastolatków. LN nie jest dla mnie książką, tylko tym samym co nasze "Sagi o rodzie..." sprzedawane w kioskach, więc traktowanie ich jak normalnych książek to dla mnie trochę wygórowane wymagania. Dlatego też, przynajmniej moim zdaniem, porównanie SAO oraz Na skraju jutra jest bardzo nieuczciwie, bo oba zostały wydane w dwóch wersjach: kieszonkowej i książkowej. Może stąd tak mocna krytyka wydaje się atakiem, bo jest trochę jak zestawienie McDonalda z restauracją?
I naprawdę chyba mam czytanie level 1000 , bo i oczy i plecy i palce mnie nie bolą.
2. ...pewnie mnie niektórzy zjedzą, ale lubię przetłumaczenie slangów. Z prostej przyczyny: jedyne RPG w jakie grałam, o ile to w ogóle RPG, to UnEpic, gdzie wszystko było ładnie przełożone. Klimat nie ucierpiał ani trochę, a przynajmniej wszystko rozumiałam. Prócz tego: czasem czytywałam jakieś pisane gry na forach, też wszystko normalnie tłumaczone.
Tu jest tak samo: wolę coś co zrozumiem niż coś co 'brzmi cool i my gracze nieomylni uznaliśmy to za oficjalne'. Wydawanie czegoś, co ma spodobać się nie tylko fanom powinno dla mnie stawiać zrozumiałość na pierwszym miejscu.
1. Czytywałam za dzieciństwa harlequiny i to ten sam format. LN to dla mnie taki Japoński harlequin dla nastolatków. LN nie jest dla mnie książką, tylko tym samym co nasze "Sagi o rodzie..." sprzedawane w kioskach, więc traktowanie ich jak normalnych książek to dla mnie trochę wygórowane wymagania. Dlatego też, przynajmniej moim zdaniem, porównanie SAO oraz Na skraju jutra jest bardzo nieuczciwie, bo oba zostały wydane w dwóch wersjach: kieszonkowej i książkowej. Może stąd tak mocna krytyka wydaje się atakiem, bo jest trochę jak zestawienie McDonalda z restauracją?
I naprawdę chyba mam czytanie level 1000 , bo i oczy i plecy i palce mnie nie bolą.
2. ...pewnie mnie niektórzy zjedzą, ale lubię przetłumaczenie slangów. Z prostej przyczyny: jedyne RPG w jakie grałam, o ile to w ogóle RPG, to UnEpic, gdzie wszystko było ładnie przełożone. Klimat nie ucierpiał ani trochę, a przynajmniej wszystko rozumiałam. Prócz tego: czasem czytywałam jakieś pisane gry na forach, też wszystko normalnie tłumaczone.
Tu jest tak samo: wolę coś co zrozumiem niż coś co 'brzmi cool i my gracze nieomylni uznaliśmy to za oficjalne'. Wydawanie czegoś, co ma spodobać się nie tylko fanom powinno dla mnie stawiać zrozumiałość na pierwszym miejscu.
-
- Adept
- Posty: 311
- Rejestracja: czw sty 23, 2014 9:50 pm
- Status: Offline
Co do fabryki słów to według bonito ich książki mają wymiar 12.5x19.5cm. SAO ma 13,0 x 18,2. Patrząc na Kłamce, którego podałem w linku ma on 272 strony, a z tego co pomiatam to wydania fabryki mają strasznie duże marginesy i chyba też trochę większą czcionkę. W ogólnym rozliczeniu wyszło by pewnie, że ma mniej tekstu niż sao. Czyli podsumowując jest trochę wyższy, trochę węższy, ma 20 stron więcej a kosztuje aż kilkanaście złotych więcej niż sao.
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
Nie, zupełnie nie. Jesli miałabym przełożyć twoją analogię na to co mam na myśli, to wolę "Zacna to panna, milordzie." zamiast "Cudowna z niej lady, mój sire.". Może w pierwszych rozdziałach tłumaczenie jeszcze nie przesadziło, ale wolę polskie i zrozumiała niż angielskie 'bo my niektórzy gracze tak nazywamy'.Chrno pisze:Wiktoriańska Anglia, rozmawia dwóch dżentelmenów i jeden mówi:Tu jest tak samo: wolę coś co zrozumiem niż coś co 'brzmi cool i my gracze nieomylni uznaliśmy to za oficjalne'.
- No wiesz stary, z tej Elżbiety to niezły lachon jest.
To o czym piszesz jest tym samym tylko w drugą stronę.
Staroangielski to w uproszczeniu ogólnie przyjęta forma języka, ustalona oficjalnie, ze źródłami, podstawami gramatycznymi etc. Nie da się tego powiedzieć o języku gier: sama miałam z nim tylko niewielki kontakt, a kojarzę i świętych tycerzy, i paladynów, i boskich wojowników/rycerzy, i dobre kilka innych dziwacznych nazw. Dlatego wolę pełne tłumaczenie, mniej wątpliwości co to znaczy.
Jakbym zobaczyła w tekście że jakiś X który jest tankiem wykonał Uber-Swirl, nawet opatrzone przypisami, to nic bym nie zrozumiała - bo przypisy zawsze wybijają z rytmu. Doczytywanie co znaczą kolejne ruchy w trakcie walk, z zasady mających być szybkimi, to dla mnie po prostu chybiony pomysł.
PS. ...a jako ciekawostkę podam, że powstał zbiór dzieł Szekspira w języku młodzieżowym. #-o Podobno.
-
- Status: Offline
Grey, dzięki za tak wnikliwe porównanie obu wydań Myślę, że w swoim poście wystarczająco wyraźnie oddzieliłeś obiektywną opinię, jak i twoją prywatną. Wszyscy, którzy tego nie widzą, powinni potrenować czytanie ze zrozumieniem, które umiera w naszym narodzie
SAO mnie słabo interesowało, a po tym, gdy Kotori zaczęło próbować tworzyć nowy slang, postanowiłam sobie w ogóle odpuścić. Jeśli kiedyś się zdecyduję na kupno tej LN, to raczej od YP. Oprócz wspomnianego slangu, to jeszcze duże literki bardziej mi pasują z powodu wady wzroku.
SAO mnie słabo interesowało, a po tym, gdy Kotori zaczęło próbować tworzyć nowy slang, postanowiłam sobie w ogóle odpuścić. Jeśli kiedyś się zdecyduję na kupno tej LN, to raczej od YP. Oprócz wspomnianego slangu, to jeszcze duże literki bardziej mi pasują z powodu wady wzroku.
- miaka88
- nołlife
- Posty: 3831
- Rejestracja: śr wrz 24, 2008 8:51 pm
- Status: Offline
Ja też nie uważam żeby wydanie nasze było złe. O wiele tańsze, w ojczystym języku, mniejszy (troszkę) format i litery. Za to lepszy papier i solidniejsza okładka.
W gry gram prawie wcale więc wole też tłumaczenie a nie zostawienie oryginalnej nazwy bo "tak w anime było" lub "widziałem w grze". Sama nie cierpie przypisów, wybijają człowieka z rytmu podczas czytania.
W gry gram prawie wcale więc wole też tłumaczenie a nie zostawienie oryginalnej nazwy bo "tak w anime było" lub "widziałem w grze". Sama nie cierpie przypisów, wybijają człowieka z rytmu podczas czytania.
- usagisensei
- Wtajemniczony
- Posty: 750
- Rejestracja: śr sie 15, 2012 4:20 pm
- Lokalizacja: Koszalin
- Gender:
- Status: Offline
Mój tomik jeszcze nie dotarł ale wróciłam właśnie z EMPIKu, w którym miałam przyjemność pooglądać SAO. I jak dla mnie Grey przesadzasz z tą krytyką. Nie miałam jak porównać ale wydaje mi się, że tomik jest większy od Sagi O ludziach Lodu i tego typu powieści, które mają podobną czcionkę zastosowaną w wydaniach i podobne marginesy. Ale to ino moje wrażenia bez porównania tomik w tomik. Jak książka dotrze sama ocenie. Bo jeśli faktycznie traktować SAO jako książki typu kompaktowego do czytania w każdych warunkach to z takowymi należałoby je porównywać a nie z typowymi powieściami do czytania w domowym zaciszu.
- Sefnir
- Adept
- Posty: 151
- Rejestracja: śr lip 09, 2014 8:04 pm
- Gender:
- Status: Offline
Grey wrzucił swoje porównanie, to ja też to zrobię
Pierwszy tom SAO jest u mnie więc mogę coś napisać. Od razu uprzedzam o dwóch rzeczach. Całość jest kompletnie nieobiektywna (ba z racji tego, że wyrażam moją opinię nie ma mowy o jakimkolwiek obiektywizmie), i pisana bez przeczytania książki, a jedynie jej przekartkowaniu. SAO znam od dawna więc mogę sobie pozwolić by otworzyć tomik gdzieś w środku i przeczytać jakiś losowy fragment nie bojąc się o spoilery.
Pierwsze wrażenie dość pozytywnie. Książeczka prezentuje się ładnie na półce, i dobrze leży w dłoni. Nie jest to ani format do jakiego jestem przyzwyczajony (np książki Fabryki Słów czy zwykłe wydania MAGa), ani nie jest to też kieszonkowiec.
Jak widać na zdjęciu SAO jest nieco niższe i szersze od dość standardowego wydania Fabryki (tu za przykład posłużył Ołowiany Świt Michała Gołkowskiego). Dla kontrastu dodałem jeszcze do porównania kieszonkowe wydanie Miasteczka Salem oraz dość dużego Gambita Michała Cholewy.
Do Gambitu
Do Ołowianego Świtu
Tutaj tomik zostaje porównany do dwóch LNek od Yen Pressu. Pierwszych tomów Book Girl i Kieli. Jak widać SAO jest niższe od obu tytułów jednak nieco szersze od Kieli. Book Girl jest wyraźnie większe, i jest to chyba dość standardowy format dla LNek YP (Spice & Wolf, które mam jest takiej samej wielkości.
Do Book Girl
Do Kieli
Czar pryska gdy tomik się otworzy. O ile zamknięty dobrze leży w dłoni o czym już wspomniałem tak przy czytaniu jest już nieco gorzej. Odnoszę wrażenie że książka wybitnie chce się zamknąć. Nie wiem może to przez te nieszczęsne "skrzydełka" (czy jak to tam się nazywa), za którymi osobiście nie przepadam, może to kwestia kolorowych stron drukowanych na innym papierze / inną farbą niż pozostałe. Nie wiem, przy czym tego problemu nie miałem ani czytając książki ze skrzydełkami, ani choćby Book Girl. Dalej kontynuując problem stron, one lubią się "sfalować", tj układają się w takie ładne fale, tak jak na poniższym zdjęciu. Tego problemu nie miałem z Book Girl (na samym dole), ani z posiadającym skrzydełka Światłem Wirtualnym (druga od dołu).
Problemem też jest zastosowana czcionka. Wydaje się być dość mała, nie wiem na ile będzie to uciążliwe przy długotrwałym czytaniu bo ono dopiero przede mną, ale na pierwszy rzut oka przypomina tą z kieszonkowego Kinga. Poniżej oczywiście dwa porównania. Do Book Girl i Ołowianego Świtu. Strony brałem z początku więc raczej nie ma co obawiać się spoilerów.
Book Girl z lewej
Ołowiany Świt z lewej.
W obu przypadkach zastosowane czcionki wydają się być większe i grubsze niż ta w SAO.
To co jeszcze na szybko wpadło mi w oko to drobne białe plamki na samej górze dwustronowego kolorowego obrazka z Asuną, których tam raczej nie powinno być.
To tyle. Coś więcej postaram się napisać jak przeczytam. Może nad jakąś recką pomyślę.
Pierwszy tom SAO jest u mnie więc mogę coś napisać. Od razu uprzedzam o dwóch rzeczach. Całość jest kompletnie nieobiektywna (ba z racji tego, że wyrażam moją opinię nie ma mowy o jakimkolwiek obiektywizmie), i pisana bez przeczytania książki, a jedynie jej przekartkowaniu. SAO znam od dawna więc mogę sobie pozwolić by otworzyć tomik gdzieś w środku i przeczytać jakiś losowy fragment nie bojąc się o spoilery.
Pierwsze wrażenie dość pozytywnie. Książeczka prezentuje się ładnie na półce, i dobrze leży w dłoni. Nie jest to ani format do jakiego jestem przyzwyczajony (np książki Fabryki Słów czy zwykłe wydania MAGa), ani nie jest to też kieszonkowiec.
Jak widać na zdjęciu SAO jest nieco niższe i szersze od dość standardowego wydania Fabryki (tu za przykład posłużył Ołowiany Świt Michała Gołkowskiego). Dla kontrastu dodałem jeszcze do porównania kieszonkowe wydanie Miasteczka Salem oraz dość dużego Gambita Michała Cholewy.
Do Gambitu
Do Ołowianego Świtu
Tutaj tomik zostaje porównany do dwóch LNek od Yen Pressu. Pierwszych tomów Book Girl i Kieli. Jak widać SAO jest niższe od obu tytułów jednak nieco szersze od Kieli. Book Girl jest wyraźnie większe, i jest to chyba dość standardowy format dla LNek YP (Spice & Wolf, które mam jest takiej samej wielkości.
Do Book Girl
Do Kieli
Czar pryska gdy tomik się otworzy. O ile zamknięty dobrze leży w dłoni o czym już wspomniałem tak przy czytaniu jest już nieco gorzej. Odnoszę wrażenie że książka wybitnie chce się zamknąć. Nie wiem może to przez te nieszczęsne "skrzydełka" (czy jak to tam się nazywa), za którymi osobiście nie przepadam, może to kwestia kolorowych stron drukowanych na innym papierze / inną farbą niż pozostałe. Nie wiem, przy czym tego problemu nie miałem ani czytając książki ze skrzydełkami, ani choćby Book Girl. Dalej kontynuując problem stron, one lubią się "sfalować", tj układają się w takie ładne fale, tak jak na poniższym zdjęciu. Tego problemu nie miałem z Book Girl (na samym dole), ani z posiadającym skrzydełka Światłem Wirtualnym (druga od dołu).
Problemem też jest zastosowana czcionka. Wydaje się być dość mała, nie wiem na ile będzie to uciążliwe przy długotrwałym czytaniu bo ono dopiero przede mną, ale na pierwszy rzut oka przypomina tą z kieszonkowego Kinga. Poniżej oczywiście dwa porównania. Do Book Girl i Ołowianego Świtu. Strony brałem z początku więc raczej nie ma co obawiać się spoilerów.
Book Girl z lewej
Ołowiany Świt z lewej.
W obu przypadkach zastosowane czcionki wydają się być większe i grubsze niż ta w SAO.
To co jeszcze na szybko wpadło mi w oko to drobne białe plamki na samej górze dwustronowego kolorowego obrazka z Asuną, których tam raczej nie powinno być.
To tyle. Coś więcej postaram się napisać jak przeczytam. Może nad jakąś recką pomyślę.
Ostatnio zmieniony sob gru 13, 2014 5:18 pm przez Sefnir, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Status: Offline
Gadasz głupoty, to że gwara śląska jest trudna w zrozumieniu nie znaczy że Ślązak powinien mówić po góralsku. I skoro miałaś "niewielki kontakt" to nie mów że "niektórzy gracze tak nazywają" - bo taki slang jest całkowicie powszechny.Nie, zupełnie nie. Jesli miałabym przełożyć twoją analogię na to co mam na myśli, to wolę "Zacna to panna, milordzie." zamiast "Cudowna z niej lady, mój sire.". Może w pierwszych rozdziałach tłumaczenie jeszcze nie przesadziło, ale wolę polskie i zrozumiała niż angielskie 'bo my niektórzy gracze tak nazywamy'.
-
- nołlife
- Posty: 2216
- Rejestracja: czw sie 09, 2007 12:56 pm
- Status: Offline
Na wysokość są prawie takie same (może z 1-2 milimetry więcej ma SAO), za to Saga o Ludziach Lodu jest zdecydowanie węższa (porównuję do wydania z 1993 roku, ale format pewnie za bardzo się nie zmienił). Czcionka wydaje mi się, że jest taka sama i tej samej wielkości.usagisensei pisze:Nie miałam jak porównać ale wydaje mi się, że tomik jest większy od Sagi O ludziach Lodu i tego typu powieści
Ja mam za to pytanie co do kolorowej strony z Asuną (bodajże 6-7). U góry strony 7 znajdują sie u mnie jakieś białe kropki, wyglądają jak jakieś odpryski farby lub niezadrukowane fragmenty. W oryginale czegoś takiego nie ma. Czy tylko mój egzemplarz ma taką przypadłość?
-
- nołlife
- Posty: 4340
- Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
- Status: Offline
Dziękuję, że jako jedyna doceniłaś pracę biednego GreyaLilka pisze:Grey, dzięki za tak wnikliwe porównanie obu wydań Myślę, że w swoim poście wystarczająco wyraźnie oddzieliłeś obiektywną opinię, jak i twoją prywatną. Wszyscy, którzy tego nie widzą, powinni potrenować czytanie ze zrozumieniem, które umiera w naszym narodzie
Sefnir, w praktyce zwróciłeś uwagę na te same wady co ja po prostu mniej Ci przeszkadzają, więc ogólnie masz pozytywne wrażenia.
A ja wiem czym to jest spowodowane, bo rozkminiam problem już od kilku lat - mały format + mały margines wewnętrzny + twardy papier powoduje, że ksiązka baaaardzo łatwo się zamyka, trzeba używać siły by gwałtem ją otworzyć oraz strony falują.Sefnir pisze: Czar pryska gdy tomik się otworzy. O ile zamknięty dobrze leży w dłoni o czym już wspomniałem tak przy czytaniu jest już nieco gorzej. Odnoszę wrażenie że książka wybitnie chce się zamknąć. Nie wiem może to przez te nieszczęsne "skrzydełka" (czy jak to tam się nazywa), za którymi osobiście nie przepadam, może to kwestia kolorowych stron drukowanych na innym papierze / inną farbą niż pozostałe. Nie wiem, przy czym tego problemu nie miałem ani czytając książki ze skrzydełkami, ani choćby Book Girl. Dalej kontynuując problem stron, one lubią się "sfalować", tj układają się w takie ładne fale, tak jak na poniższym zdjęciu. Tego problemu nie miałem z Book Girl (na samym dole), ani z posiadającym skrzydełka Światłem Wirtualnym (druga od dołu).
Nie mam doświadczenia z formatami kieszonkowymi ale jak widać, nie są one dla mnie. Mnie bardzo męczą, być może z powodu:Sefnir pisze: Problemem też jest zastosowana czcionka. Wydaje się być dość mała, nie wiem na ile będzie to uciążliwe przy długotrwałym czytaniu bo ono dopiero przede mną, ale na pierwszy rzut oka przypomina tą z kieszonkowego Kinga.
Ponieważ też co do zasady poza domem noszę okularyLilka pisze:to jeszcze duże literki bardziej mi pasują z powodu wady wzroku.
-
- Status: Offline
Też nie lubię krzywdzić książek, ale ta jest wyjątkowo odporna na brutalną siłęGrey pisze:Rabbit D, niestety serce mi sie kraje gdy musze tak traktowac ksiazke, nic na to nie poradze. Okladka w pewnym momencie od nacisku tez zaczela mi sie wykrzywiac. Nie wiem jak jestes w stanie czyt
ac to na boku no ale jesli Tobie kieszonkowy format nie przeszka
dza to good for you.
I tak serio, nie wiem co jest trudnego w czytaniu jej na boku
-
- nołlife
- Posty: 4340
- Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
- Status: Offline
No zamyka się i nie wystarczy podtrzymywać ręką tylko jednej strony, trzeba podtrzymywać obie jednocześnie (co jest jedynym takim przypadkiem w mojej ksiązkowej karierze). W jaki sposób to załatwiłeś? Położyłeś pięść na środku?Rabbit D pisze: I tak serio, nie wiem co jest trudnego w czytaniu jej na boku
-
- Status: Offline
- Alextasha
- Weteran
- Posty: 1001
- Rejestracja: pn lis 04, 2013 4:45 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Gender:
- Kontakt:
- Status: Offline
- Sefnir
- Adept
- Posty: 151
- Rejestracja: śr lip 09, 2014 8:04 pm
- Gender:
- Status: Offline
Mam to samo. Nie byłem pewien czy tak ma być czy nie, bo oryginału nie sprawdzałem, ale wybitnie wygląda to na jakieś problemy z farbą w tym miejscu.Marei pisze:Ja mam za to pytanie co do kolorowej strony z Asuną (bodajże 6-7). U góry strony 7 znajdują sie u mnie jakieś białe kropki, wyglądają jak jakieś odpryski farby lub niezadrukowane fragmenty. W oryginale czegoś takiego nie ma. Czy tylko mój egzemplarz ma taką przypadłość?
Grey ależ ja doskonale o tym wiem, ale skoro już to napisałem, to postanowiłem tu wrzucić Ogólnie pozytywne wrażenia mam z warstwy zewnętrznej, z wewnętrznej już mniej. O tłumaczeniu się nie wypowiadam.
A to nie wiedziałem. Nigdy wcześniej takiego problemu nie miałem.Grey pisze:A ja wiem czym to jest spowodowane, bo rozkminiam problem już od kilku lat - mały format + mały margines wewnętrzny + twardy papier powoduje, że ksiązka baaaardzo łatwo się zamyka, trzeba używać siły by gwałtem ją otworzyć oraz strony falują.
No ja mam trochę Kinga kieszonkowego, więc doświadczenie jakieś tam jest, choć czytałem tylko Miasteczko Salem. Da się przeżyć. O ile normalną książkę czy mogę spokojnie czytać bez okularów, tak kieszonkowce jednak proszą się o czytanie w nich. A SAO ma dość podobny rozmiar czcionki, albo mi się tylko tak wydaje.Grey pisze:Nie mam doświadczenia z formatami kieszonkowymi ale jak widać, nie są one dla mnie. Mnie bardzo męczą, być może z powodu
-
- Status: Offline
Przepraszam bardzo, ale jeśli kontakt miałam niewielki, a I TAK spotkałam się z wieloma wersjami nazewnictw, to chyba jednak dowodzi tego, że slang nie jest aż tak jednolity, prawda? Nie twierdzę, że slang nie istnieje: mówię tylko, że nie jest dość jednolity by stanowić podstawę dla tłumaczenia.Chrno pisze:Gadasz głupoty, to że gwara śląska jest trudna w zrozumieniu nie znaczy że Ślązak powinien mówić po góralsku. I skoro miałaś "niewielki kontakt" to nie mów że "niektórzy gracze tak nazywają" - bo taki slang jest całkowicie powszechny.Nie, zupełnie nie. Jesli miałabym przełożyć twoją analogię na to co mam na myśli, to wolę "Zacna to panna, milordzie." zamiast "Cudowna z niej lady, mój sire.". Może w pierwszych rozdziałach tłumaczenie jeszcze nie przesadziło, ale wolę polskie i zrozumiała niż angielskie 'bo my niektórzy gracze tak nazywamy'.
Analogia znów bez sensu, bo gwara ma raczej jednolite podstawy, nawet jeśli waha się nieco co do regionów. Slang gier waha się co nawet co do dwóch różnych forów.
Jeśli miałabym szukać odpowiednika językowego, to chyba sytuacja Indii świetnie pasuje: książki drukowane w kilkuset językach i około 10 języków 'urzędowych'.
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
- Carnivall
- Weteran
- Posty: 1331
- Rejestracja: czw maja 23, 2013 8:54 pm
- Kontakt:
- Status: Offline
Jeśli mnie pamięć nie myli to w koreańskich mmo mówiło się trochę inaczej, nawet jak serwer europejski/amerykański ( ). Ale faktycznie, podstawowe słownictwo wszędzie mniej więcej takie samo, zresztą nie ma tu za bardzo z czym wydziwiać, bo do tego slangu należą przede wszystkim angielskie słowa określające podstawowe elementy gry i raczej nie zauważyłam, by twórcy gier silili się na jakieś ciekawe zamienniki (albo już mam ten slang tak bardzo wryty w mózg że nie zwracam uwagi ). W zasadzie w każdym mmo używałam tego samego nazewnictwa (no, na temaspeaku jak rozmawiam z kolegami to lubię mówić na wiele rzeczy po polsku zamiast po slangowemu).
I chociaż uważam, że ten slang jest jednolity, to tłumaczenie go mi w żaden sposób nie przeszkadza i nie widzę w nim żadnego problemu - wręcz przeciwnie, to bardzo dobre rozwiązanie, jeśli chce się trafić do szerszego grona odbiorców niż tylko do graczy.
I chociaż uważam, że ten slang jest jednolity, to tłumaczenie go mi w żaden sposób nie przeszkadza i nie widzę w nim żadnego problemu - wręcz przeciwnie, to bardzo dobre rozwiązanie, jeśli chce się trafić do szerszego grona odbiorców niż tylko do graczy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości