Emma

Tutaj rozmawiamy o komiksach wydanych przez Studio JG, a także magazynach "Otaku" i "SMASH!"
Likorys
Status: Offline

Post autor: Likorys » śr cze 03, 2015 1:14 pm

gg gonia, tak jak powiedziałam: nie zmiana zachowania bohaterów, ale surowych ziemniaków na marchewki. Tak jak poprawiane/dopisywane są poprawne daty historyczne w Hetalii. Taki akt dobrej woli, by czytelnik nie zauważył, że autor do leń/debil.
Błędy rzeczowe się po prostu poprawia jak dla mnie, nieważne czy nawalił pisarz, mangaka czy tłumacz. Jak mówiłam - wiem, że mało popularne zdanie. :wink:


No i przepraszam bardzo - jakie są te 'nasze warunki'? Czy Miłość krok po kroku została wydana w dobrej ilości 'na nasze ówcześnie żałośnie zacofane warunki'? A Egzorcysta ma tytul 'dobry jak na nasze gimbazjalno-rynkowe warunki'? Jak nie opłaca się czegoś wydać porządnie to lepiej wydać kiepsko? To ma być niby dobre podejście? :lol:
Nie ma żadnych wydumanych warunków. Coś jest dobre albo złe i tyle. Emma jest wydana nieźle/dobrze, świetne to jest wydana Panna Młoda, dlatego pierwsze kupię angielskie, a drugie pociągnę polskie.
Kończę off-top.

Awatar użytkownika
miaka88
nołlife
Posty: 3831
Rejestracja: śr wrz 24, 2008 8:51 pm
Status: Offline

Post autor: miaka88 » śr cze 03, 2015 1:57 pm

Ale pierdoły gadacie. :roll:

Emma jest u nas wydana dobrze. I to porównuje z mangami obecnymi na naszym rynku. Chyba ktoś zapomniał, że pierwsze wydanie angielskie też miało pojedyncze tomy i chyba miękką okładkę. A zrobili reedycje bo się dobrze sprzedało i ludzie wołali o jeszcze.

Narzekać na nasze wydanie można by było gdyby było w formacie standardowym SJG. Jakoś Berserk był wydany (chyba w Rosji) w twardej oprawie. I co? Mam teraz lecieć z pretensjami do JPF, że nasze to takie kiepskie i nieładne?
Obrazek

Grey
nołlife
Posty: 4340
Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
Status: Offline

Post autor: Grey » śr cze 03, 2015 4:43 pm

Nie wiem czy pamiętacie, ale ja cały czas wychwalałem wydanie Emmy pod niebiosa, nawet wolałem je od OPM i chciałem, żeby więcej mang w Polsce było wydanych jak Emma. Nie moja wina, że jestem czuły na punkcie papieru - dla mnie to BARDZO ważne i dlatego jestem nieusatysfakcjonowany zabiegiem którego dokonało JG. Ale Emma 1-6 powinny być przykładem dla wszystkich polskich wydawnictw, podtrzymuję tę opinię :)

Otai
Status: Offline

Post autor: Otai » śr cze 03, 2015 4:45 pm

Nie umniejszam temu, że amerykańskie wydanie jest wypasione, ale nasze również dobrze się prezentuje pod względem ceny i jakości jak dla mnie. Jestem całkiem z niego zadowolona, w odróżnieniu od wielu innych tytułów - czy to polskich, czy amerykańskich wersji, które mam na półce, a które zostały wydane okropnie. To samo się tyczy tłumaczenia. Zawsze może być lepiej, ale akurat w tym przypadku mogło być dużo gorzej i w sumie jakoś tak bez porównywania nie mogę narzekać na nasze wydanie.

I w sumie polskie wydanie o tyle mi przypadło do gustu, że ja często zachęcam znajomych, którzy kilka lat temu wypadli z obiegu do wracania do czytania mang i pożyczam im te "co lepsze"... i nie wyobrażam sobie pożyczania im omnibusów.. już widzę takie "łeee, to jest wielkie i ciężkie, i to mi się ma do torebki zmieścić" XD?

Daminox
nołlife
Posty: 2661
Rejestracja: pn gru 17, 2012 7:33 pm
Lokalizacja: Skierniewice
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Daminox » śr cze 03, 2015 5:39 pm

Ja nie twierdzę, że polskie wydanie jest złe lub kiepskie, na jakiekolwiek warunki, ale nie spodobała mi się sytuacja z jeszcze początków tego tytułu w Polsce. Wiele osób kupiło prenumeraty OPM, aby poprzeć Emmę w twardej, a Yanek dał miękką. Gdyby sprzedaż była niska to zrozumiałbym to, ale o ile pamiętam argumentem za miękką okładką była jakość materiałów. Amerykanie potrafili sobie poradzić, Francuzi także.

Pominę temat tłumaczenia, bo przerzucanie się argumentami czy warto poprawiać autora, czy to poprawne itd. bez znajomości oryginału jest bzdurne. Nie zrozumcie mnie źle, można oceniać tłumaczenie, ale kiedy do dyskusji zaczynają wchodzić takie argumenty, to można mówić ogólnikami, a to nie jest temat od tego albo na konkretnych przykładach pochodzących także z oryginału, a takich nam brakuje.
"Gdy w pobliżu nie ma dźwięku, słychać dźwięk własnego serca"
Mushishi przeł. Radosław Bolałek

Awatar użytkownika
zandam
Moderator
Posty: 3063
Rejestracja: czw kwie 24, 2003 8:13 pm
Lokalizacja: Wronki
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: zandam » śr cze 03, 2015 6:08 pm

gg gonia pisze:2.omnibusy się niewygodnie czyta
Też nie lubię wydań zbiorczych, dlatego kupuję je tylko w twardych okładkach. Dzięki temu mogę je położyć w wybranym miejscu i przekładać kartki bez strachu o pęknięcie grzbietu. :)
gg gonia pisze:Podważanie jakości polskiego tłumaczenia na podstawie jakiegoś tam angielskiego jest bezsensu :|
Nikt nie podważa kompetencji polskiej tłumaczki. :wink: Po prostu według mnie (a tak się składa, że interesuję się epoką wiktoriańską i edwardiańską) tłumaczenie amerykańskie w pewnych, spornych momentach jest dużo logiczniejsze niż polskie rozwiązania, czy to z winy autorki (bardziej prawdopodobne, chociaż ponoć jest wielbicielką tej epoki/epok i stara się je dobrze odzwierciedlić XD), czy też tłumaczki. Osobom niezainteresowanym tą tematyką takie rozwiązania pewnie nie przeszkadzają, ale ja zwracam na nie uwagę. :) Dodam tylko, że tekst dotyczący zdjęcia jest jeszcze inny w skanach, niż w dwóch wydaniach, a skanlacyjna ucieczka radży pokrywa się z polskim wydaniem.

Poza tym, amerykańskie tłumaczenie nie jest "jakieś tam", tylko przygotował je pan, który takimi tłumaczeniami zajmował się już od 15 lat i to nie tylko na rynku mangowym, ale także w japońskich stacjach telewizyjnych, przy grach komputerowych, anime itp. Przetłumaczył ten tytuł w 2006 roku (rok powstania Studia JG) i nadal jest na tyle dobre, że nowe wydawnictwo postanowiło go użyć, zamiast (jak to mają w zwyczaju) przygotować nowe.
gg gonia pisze:3. Polskie wydanie w polskich warunkach jest zajebiste
Chyba zapomniałaś o "Moim roku" i "Ikarze". :wink: Polskie wydanie "Emmy" było dobre, ale daleko mu do tego pierwszego przymiotnika (choćby przez piksele na okładce, z którymi inni graficy dawali sobie radę).
gg gonia pisze:To mi przypomina pytanie zadane na asku Dybały, nie zacytuje teraz słowo w słowo ale chodziło o to - "Czemu Berserk nie jest stylizowany i Guts mówi czasami młodzieżowo" a odpowiedź brzmiała: "Bo autor mangi czasem niektórych stylizuje a czasem nie."
gg gonia pisze:Ja osobiście nie chce by tłumacz poprawiał autora, bo jak czytam/ocenia, kreacje bohaterów/świata to oceniam autora książki a nie uzdolnienia literackie tłumacza.
Przecież polscy tłumacze w jakimś stopniu "poprawiają" autorów (z wyjątkiem Hanami). Nie tylko w przypadku różnic językowych, ale też np. w żartach sytuacyjnych. Najlepiej pokazują to tłumaczenia Hanami. Czasami zdania są takie nielogiczne, że nawet parokrotne czytanie nie pomaga w ich zrozumieniu. XD Zresztą przypominam, że pani Ślusarczyk-Bryła poprawiała daty w Hetalii, a pan Pan Dybała w "Rewolucji według Ludwika" wprowadził cytaty z polskich filmów w miejsce japońskich odpowiedników. Wszystko po to, żeby nie wprowadzać czytelników w błąd lub sprawić, żeby tłumaczenie było zrozumiałe.
gg gonia pisze:Ja osobiście czuję subtelna różnice między szlachtą a służbą i nie muszą od razu mówić jak totalne wiśniuki co by odróżnić jednych od drugich :roll:
Jeśli nawiązujesz do zaprezentowanych wypowiedzi, to przypominam, że Al nigdy nie był służącym (bo służący do zupełnie inna grupa społeczna). Należał do najniższej klasy społecznej w ówczesnej Anglii, tj. do pracowników fizycznych, którzy w wieku 8-10 lat zaczynali pracować np. w fabrykach. Byli analfabetami i o szkole mogli sobie tylko pomarzyć. Zresztą jak powszechnie wiadomo, człowiek przyswaja język, którym posługuje się jego otoczenie, więc nie wypowiadali się jak "totalne wsiuki", tylko używali ówczesnej gwary londyńskiej.
gg gonia pisze:Mogę psioczyć na JG o wiele rzeczy ale akurat dzieła Mori to coś co zrobili na tyle dobrze że zasłużyli za to na ciastko a nawet dwa!
Nie tak do końca. W przypadku OPM, co drugi tom miał wyblakły druk (nie tylko w moim egzemplarzu), a w przypadku "Emmy" wszystko wyglądało bardzo ładnie aż do ostatniego tomu, więc ciastek bym im nie dawała. :P
miaka88 pisze:Emma jest u nas wydana dobrze. I to porównuje z mangami obecnymi na naszym rynku. Chyba ktoś zapomniał, że pierwsze wydanie angielskie też miało pojedyncze tomy i chyba miękką okładkę. A zrobili reedycje bo się dobrze sprzedało i ludzie wołali o jeszcze.

Narzekać na nasze wydanie można by było gdyby było w formacie standardowym SJG. Jakoś Berserk był wydany (chyba w Rosji) w twardej oprawie. I co? Mam teraz lecieć z pretensjami do JPF, że nasze to takie kiepskie i nieładne?
Chyba nie zrozumiałaś dyskusji... XD Nikt nie narzeka na to, że wydali ją w miękkiej okładce (chociaż nadal mam do nich pretensje o to, że grali na moich uczuciach i do samego końca wmawiali, że dobra sprzedaż OPM doprowadzi do wydania "Emmy" w taki sam sposób, a potem się tłumaczyli, że materiały im na to nie pozwalają. Mam teraz na półce wydanie w trochę większym formacie i jednak YenPressowi jakoś materiały nie przeszkodziły... :roll:), tylko o to, że gg gonia stwierdziła, że polskie wydanie "Emmy" w polskich warunkach jest za*******, a przecież są dużo lepiej wydane tytuły. Wszyscy się zgodzili co do tego, że nasze wydanie jest dobre, ale nie świetne (piksele na okładce się kłaniają np. :wink: ) więc nie ma po co się dłużej o to spierać. :P

A co do amerykańskiej "Emmy", to nieprawda. Nie sprzedawało się aż tak dobrze, bo jakieś inne wydawnictwo wznowiłoby ten tytuł dużo wcześniej (jak np. Deadmana, Lovelessa czy Służącą), a jednak po wielu latach zdecydował się na to dopiero YP i dopiero wtedy, kiedy się okazało, że OPM sprzedaje się bardzo dobrze. Na dodatek nie wydali tego w zwykłych tomach (jak np. Kaori Yuki), tylko w wydaniu zbiorczym z mocno podniesioną ceną, żeby wyeliminować ewentualne wpadki.
Ostatnio zmieniony śr cze 03, 2015 6:14 pm przez zandam, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Kibiusz
Adept
Posty: 491
Rejestracja: pt mar 28, 2014 7:34 pm
Status: Offline

Post autor: Kibiusz » śr cze 03, 2015 6:09 pm

Ja Emmy nie kupiłam właśnie przez brak twardej oprawy i, biorąc pod uwagę spadek jakości wydania, prędzej (jeśli w ogóle, ponieważ nie jest to jakiś wielki priorytet) zainwestuję w angielskie lub japońskie wydanie.

Co do różnic w tłumaczeniu - jakby ktoś miał/znalazł te strony w oryginale i wrzucił je tutaj to jest na forum kilka osób znających/uczących się japońskiego, więc pewnie ktoś by pomógł. Ja lubię porównywać tłumaczenia ale akurat tej mangi nie posiadam w żadnym języku, a przy moim słabym internecie ciężko się czegokolwiek szuka.

Awatar użytkownika
vishaad
Weteran
Posty: 1139
Rejestracja: pn lut 24, 2014 4:11 pm
Gender:
Status: Offline

Post autor: vishaad » śr cze 03, 2015 6:26 pm

zandam pisze:
gg gonia pisze:Mogę psioczyć na JG o wiele rzeczy ale akurat dzieła Mori to coś co zrobili na tyle dobrze że zasłużyli za to na ciastko a nawet dwa!
Nie tak do końca. W przypadku OPM, co drugi tom miał wyblakły druk (nie tylko w moim egzemplarzu), a w przypadku "Emmy" wszystko wyglądało bardzo ładnie aż do ostatniego tomu, więc ciastek bym im nie dawała. :P
Ja tylko dodam, że onomatopeje zostały być wymazywane dopiero w 6. tomie Opowieści Panny Młodej i 8. tomie Emmy. Co gorsze, niektóre z nich wystarczyło po prostu wymazać gumką, bo nie nachodziły na rysunki...

Kibiusz pisze:Ja Emmy nie kupiłam właśnie przez brak twardej oprawy i, biorąc pod uwagę spadek jakości wydania, prędzej (jeśli w ogóle, ponieważ nie jest to jakiś wielki priorytet) zainwestuję w angielskie lub japońskie wydanie.
Mnie ucieszyła twarda okładka w Pannie Młodej, po zdobyciu Emmy stwierdziłem, że zwykła jak najbardziej mi wystarcza, a twarda nie czyni wydania OPM bardziej luksusowym. Nawet trochę żałuję, że nie jest taka jak w Emmie, wtedy cena byłaby niższa.

Awatar użytkownika
gg gonia
nołlife
Posty: 2598
Rejestracja: pn sty 25, 2010 3:46 pm
Gender:
Status: Offline

Post autor: gg gonia » śr cze 03, 2015 10:35 pm

zandam pisze:resztą przypominam, że pani Ślusarczyk-Bryła poprawiała daty w Hetalii, a pan Pan Dybała w "Rewolucji według Ludwika"
Dla mnie jest różnica pomiędzy robieniem przypisów na końcu tomu (całe 2 strony) które do wyjaśniają treść/ poprawiają niekompetencję autora, ale ciągle pokazują żeby nie ufać jego informacjom oraz przekładem żartów co by były śmieszne; a dorabianiem stylizacji tam gdzie jej nie ma. Bo Dybała nie dorabia żartów w one piece tam gdzie nie występują ani też nie każe mówić wszystkim bohaterom "arrr" bo przecież są piratami i to pasuje do epoki XD
Jeśli jest jakiś żart- to i u nas am być śmieszny
Jeśli ktoś mówi gwarą - to u nas też jakim odpowiednikiem powinien mówić
ale jeśli autorka nie stylizuje to nie robimy całej roboty za nią. Bo dla mnie tytuł powinein brzmieć w tedy "Emma wydanie poprawione" XD
Ale jak już mówiłam ciężko się donieść do czegokolwiek bez oryginału.
Tym postem kończę oftop.

A wracając stricte do emmy, nie mogę się doczekać, bo już tylko 2 tomy do końca :D Jedna z niewielu mang z którą jestem na bieżąco. :mrgreen:

Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2959
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Post autor: ninna » śr cze 03, 2015 11:04 pm

Nie będę się wdawać w dyskusję, czy polskie wydanie "Emmy" jest świetne, czy nie. Owszem, są lepsze od niej (np. te w twardej oprawie) ale i jej niczego nie brakuje (według mnie). Ale o jedno zapytam:
zandam pisze:(piksele na okładce się kłaniają np. :wink: )
Gdzie? Obejrzałam wszystkie osiem i na żadnej nie zauważyłam pikselozy...

Awatar użytkownika
gg gonia
nołlife
Posty: 2598
Rejestracja: pn sty 25, 2010 3:46 pm
Gender:
Status: Offline

Post autor: gg gonia » śr cze 03, 2015 11:28 pm

ninna pisze:Gdzie? Obejrzałam wszystkie osiem i na żadnej nie zauważyłam pikselozy...
Ja też wgapiałam się i nie zauważyłam ale nie wiem może ja po prostu mam lepszą część nakładu XD

Awatar użytkownika
dziabara
Wtajemniczony
Posty: 675
Rejestracja: pn lip 22, 2013 10:19 pm
Lokalizacja: Warszawa
Gender:
Status: Offline

Post autor: dziabara » czw cze 04, 2015 9:37 am

Chyba nie chodzi o czystą pixelozę tylko o taki efekt "płótna", jakby okładka była malowana na czymś chropowatym. Bodajże na 5 tomie jest to najlepiej widać, choć chwilowo nie mam Emmy pod ręką, więc nie jestem stuprocentowo pewna. I zgodzę się z zandam, że okładki pozostawiają trochę do życzenia (zwłaszcza te późniejsze, bez białego/prawie białego tła, są słabszej jakości)

Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2959
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Post autor: ninna » czw cze 04, 2015 12:14 pm

dziabara pisze:Chyba nie chodzi o czystą pixelozę tylko o taki efekt "płótna", jakby okładka była malowana na czymś chropowatym.
A, to zauważyłam! Ale na moje to tak ma być. Mnie się ten efekt podoba.

Grey
nołlife
Posty: 4340
Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
Status: Offline

Post autor: Grey » czw cze 04, 2015 3:07 pm

No mi się też wydaje, że to piksle były xD

Awatar użytkownika
dziabara
Wtajemniczony
Posty: 675
Rejestracja: pn lip 22, 2013 10:19 pm
Lokalizacja: Warszawa
Gender:
Status: Offline

Post autor: dziabara » wt cze 09, 2015 1:43 pm

Właśnie doczytałam ósmy tom Emmy i zauważyłam paskudny błąd. W rozdziale z Tashą, kiedy wita się z rodziną, dostaje informację, że dwóch braci nie ma w domu, bo są w pracy, ale:
a) Leo lada chwila powinien wrócić
b) Andy będzie wieczorem.
Po chwili nadciąga Leo. Rodzinka siada do obiadu i podczas rozmowy Tasha pyta się Leo o jego pracę, a ten odpowiada, że pracuje w sklepie. Dwa kadry dalej Tasha zadaje kolejne pytanie "Andy, a ty?", chociaż nawet nie odwróciła głowy, jakby ciągle mówiła do Leo. Na to młodzik odpowiada, że "ja pracuję" za wzgórzem w rezydencji i ma fajny uniform, a Tasha z podziwem komentuje "Ahaa, jesteś gońcem".

No, tylko to wcale nie był Andy. Angielskie skany potwierdziły tylko to, co podejrzewałam od początku, że to Leo opowiedział siostrze o pracy drugiego brata. Ale jak można było to źle przetłumaczyć i nie spostrzec się, że coś jest bez sensu (mówię też o korekcie)? Przecież wcześniej matka powiedziała o nieobecności syna, a później Tasha entuzjastycznie wita się z zupełnie inaczej ufryzowanym malcem. Wcale się nie dziwię wcześniejszej opinii zandam, że w polskim wydaniu może być więcej takich kfiatków.

Awatar użytkownika
Meliona
nołlife
Posty: 3925
Rejestracja: wt sty 01, 2013 2:10 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Meliona » wt cze 09, 2015 2:09 pm

Faktycznie :shock: Niczego nie zauważyłam przy czytaniu, ale to może przez to, że chciałam jak najszybciej przeczytać ten tom i mieć z głowy (jakoś te poboczne postacie mnie nie interesują). Jakąś historyjkę o Hakimie lub Monice chętnie przeczytam, ale reszta bohaterów mnie nie obchodzi. Szczerze pisząc to o dwóch z nich nie wiem nawet kiedy/czy pojawili się w Emmie i o co z nimi chodziło.
Obrazek

kolora
Status: Offline

Post autor: kolora » wt cze 09, 2015 3:01 pm

Ale mówisz o skanach angielskiego tłumaczenia oficjalnego, czy o fanowskich skanlacjach?

Grey
nołlife
Posty: 4340
Rejestracja: ndz sie 15, 2010 11:52 am
Status: Offline

Post autor: Grey » wt cze 09, 2015 3:31 pm

kolora pisze:Ale mówisz o skanach angielskiego tłumaczenia oficjalnego, czy o fanowskich skanlacjach?
No właśnie. Bo generalnie, może to kwestia zmęczenia i alkoholu, ale czytając Twój opis dziabara nie zauważyłem nic dziwnego w całej sytuacji.

Awatar użytkownika
Meliona
nołlife
Posty: 3925
Rejestracja: wt sty 01, 2013 2:10 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Meliona » wt cze 09, 2015 3:57 pm

Mój aparat nie chciał zrobić wyraźnego zdjęcia, więc posłużę się stroną ze skanów:
Obrazek
I na tej stronie Tasha zwraca się do brata imieniem Andy (nie chce mi się myśleć nad poprawną odmianą jego imienia).
Obrazek

Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2959
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Post autor: ninna » wt cze 09, 2015 4:36 pm

Faktycznie coś mi nie grało w tej scenie ale sądziłam, że to ja coś pokręciłam. Teraz się przyjrzałam i rzeczywiście: przy stole na str. 175 nie ma Andy'ego. Są rodzice Tashy (tata z brodą, mama na pierwszym planie, odsuwa sobie krzesło), Nedd (ten młodszy, mówi "no"), Joseph (starszy), siostra w tle i Leo (siedzi koło Tashy). Andy'ego nie ma bo jest w pracy w rezydencji (zresztą na str. 173 mama mówi, że "Andy wróci wieczorem, a Leo powinien już być" (Leo pojawia się już na następnej stronie).

To z Leo Tasha rozmawia przy stole. Chłopak pracuje u pana Malleta (obsługuje klientów). Wszystko na stronie jest w porządku do słów "A ty, Andy?". Widać, że Tasha zwraca się do tej samej osoby co wcześniej (czyli Leo). Dialog powinien zacząć się więc od "A Andy?" skierowane do Leo, na które ten powinien odpowiedzieć "Pracuje u pana Reynoldsa, za wzgórzem" itd. zamiast wypowiadać się w pierwszej osobie.

Andy pojawia się na str. 191. Początkowo, gdy nie zauważyłam błędu, sądziłam że po prostu ma "służbową" fryzurę i że faktycznie to on siedział wtedy przy stole. Ale Tasha mówi do niego "słyszałam, że ty też pracujesz w rezydencji". Jakby to z nim rozmawiała przy stole to ta kwestia byłaby bez sensu.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Studio JG - Mangi, Otaku i SMASH!”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości