[center]
IKIGAMI
[/center]
Opis wydawcy (tom 1.):
Dobra, wszystkie powinności spełnione. Teraz przechodzę do części dyskusyjnej :„Dekret o nieustannym rozwoju kraju” – wspomaga wzrost gospodarczy oraz zmniejsza przestępczość, a jednocześnie pomaga zrozumieć, jak wielkim dobrem jest życie. Koszty, jakie ponosi naród są niewspółmiernie niskie w porównaniu z korzyściami. Czy można nazwać wysoką ceną to, że jeden na tysiąc obywateli w wieku 18-24 lat jest uśmiercany przez eksplozję krążącej w jego ciele nanokapsuły? Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie na ten temat, ale jedynie krzywomyśliciele uznają to prawo za złe…
Główny bohater, Fujimoto, pełni honory doręczyciela „Ikigami” – „Zawiadomień o śmierci”. Nie jest to łatwa praca, bo nie każdy jest gotów pogodzić się z przeznaczeniem. Niektórzy ludzie chcą jeszcze coś zmienić, zanim umrą. Czy wystarczą im 24 godziny?
Motorō Mase urodził się w 1969 roku w prefekturze Aichi. W 1998 roku za komiks AREA otrzymał główną nagrodę dla debiutantów w konkursie organizowanym przez czołowe japońskie wydawnictwo Shōgakukan. W 2005 rozpoczął pracę nad serią Ikigami, która, oprócz światowego uznania, przyniosła mu w 2010 nominację do prestiżowej nagrody Fauve d`Or (nagroda dla najlepszego albumu) na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême. Komiks doczekał się również filmowej adaptacji.
Właśnie skończyłam czytać ostatnie dwa tomy serii (jakoś tak z nimi zwlekałam, nie wiedzieć czemu...), więc mam już pełen obraz tytułu. Od początku coś mnie przy nim trzymało, sama nie wiem co, bo kreska, mimo że na ogół jest w porządku, ma również swoje momenty obrzydliwości (przypomina mi czasem tę z Battle Royal), a główny watek jest rozwijany w żółwim tempie. Jednak dozbierałam całość i jestem bardzo zadowolona. Przyznam, że do samego końca nie miałam pojęcia, kto jest dobry, a kto zły i jakie będzie zakończenie. Wprawdzie myślę, że seria nie ucierpiałaby jakoś strasznie, gdyby zamiast tych 10, zamknęła się w 5-6 tomach, ale takie stopniowanie emocji i poznawanie głównego bohatera metodą drobnych kroczków również miało swój urok. Zdecydowanie największe wrażenie zrobił na mnie ostatni tom i to on w dużej mierze wpływa na moją wysoką ocenę Ikigami - nie tylko akcja nabrała zawrotnego tempa, ale to jeden z niewielu tytułów, w których zakończenie mnie satysfakcjonuje (chociaż ten patetyczny tekst o Japonii na końcu nieco mnie rozbawił xD).
PS - Wiem, że mój post nie jest jakoś szczególnie porywający, ale musiałam gdzieś dać ujście swojemu zaskoczeniu po przeczytaniu ostatnich tomów. W momencie, gdy przeczytałam: "Okazało się, że to było już ostatnie Ikigami, które doręczyłem..." miałam taaakie oczy: . Nie powiem, żebym się tego nie spodziewała, ale myślałam, że stanie się to, gdy ikigami nie będzie już komu dostarczać, bo system upadnie....