Dostałam w łapki i przeczytałam już swój tomik i to było... takie meh
Najbardziej podobała mi się historia o skokach narciarskich. Była dobrze poprowadzona narracyjnie - wiedziałam, co się dzieje, w przeciwieństwie do np. Komisarza Sigaro, i miała ładną kreskę. No i lubię skoki ^^ Richard Samstag mnie zabił
Ale słodka dziewczyna wkurzała za każdym razem, kiedy się pojawiała + charakter głównego bohatera na dłuższą metę byłby pewnie nie do zniesienia.
Pierwsze dwie historie w kolorze mają śliczną kreskę i w sumie to by było na tyle. To początki większych historii bez żadnego zakończenia...
"Delta" - Ciężko się ten komiks czytało. Fabularnie średniak.
"Sigaro" - Znowu urwana historia bez zakończenia. Nie mogłam połapać się w bohaterach. Autorka ma już doświadczenie w opowiadaniu historii - rysowała "Bisu" wydawane przez Yumegari, ale ciężko było mi ogarnąć, co się właściwie dzieje.
"Velland" - Pozytywne zaskoczenie. Kreskę ten komiks ma dość słabą (chociaż na swój sposób ją polubiłam), ale czytało się miło i przyjemnie, tak samo jak skoki. Czuć w nim ducha klasycznych shonenów. Także to mój numer dwa z tego tomiku. Niestety też ma mocno urwane zakończenie.
"Dziewczynka z metra" - Wow, w końcu w pełni zakończona opowieść! Niestety na czwartej stronie odgadłam zakończenie. Mam wrażenie, że czytałam i oglądałam już wiele bardzo podobnych historii.
"Ukryta konstelacja" - Nawet intrygująca fabuła, ciekawa kreska.
Cztery komiksy jednostronicowe - są okej.
Samo wydanie jest porządne, zawiera ponad dwadzieścia stron w kolorze.
Marnej jakości zdjęcia (chyba oświetlenie było nie takie...):