Blame!
- Mephisto
- Weteran
- Posty: 1296
- Rejestracja: czw sty 31, 2013 4:01 pm
- Kontakt:
- Status: Offline
Blame!
Jak mówiłem, tak jest. Blame! dostaje temat, choć domyślam się, że najgoręcej w nim będzie po ostatnim tomie. Sztuko interpretacji witam cię zawczasu.
Historia Blame! rozpoczyna się od porażki Killy'ego, a przynajmniej od nie-całkowitego sukcesu - wszystko zależy jak odbierzemy słowa pośredniczki, która po rozmowie "telefonicznej" wysyła go dalej, ku górze. Jego zadaniem było, jest i będzie zdobyć gen sieciowy. Nie wiadomo kto i gdzie go posiada, a sama manga dzieje się na przestrzeni -set lat i zawirowań czasowych, w tym zmian rzeczywistości i teleportacji, stąd wymaga sporo skupienia i zdolności osadzenia się w tej podróży, tak by nie stracić orientacji całkowicie, bo jej chwilowe zguby są oczywiste i wynikają z konstrukcji świata.
Poruszając się po następnych kondygnacjach będziemy mieli wrażenie uczestniczenia w historiach epizodycznych, a przynajmniej część tomów zdaje się być mocno fragmentaryczna, oś jednak zostaje zachowana, cel jest jasny, główne frakcje (to nie jest najlepsze słowo, ale brak mi zamiennika) wspominane będą wielokrotnie - a Killy'emu towarzyszyć będzie Cibo, która idealnie rozprowadza uwagę, będąc dla historii czymś w rodzaju zdjęcia nacisku z głównego protagonisty - nie przemęczenia się nim, jego brakiem wylewności i zamknięciem.
Po drodze spotkają najróżniejsze postaci, rodzaje istot, będzie wiele walk, pojawi się mnóstwo typowo cyberpunkowych elementów -
AI, sieć, transhumanizm, megastruktura, technologie kombinezonów, narzędzi i sprzętów, wielce fascynujący język robotów, i wiele innych języków zresztą też - gdzie zacną ironią jest, iż ludzie w większości zapomnieli jak się czyta, nie znają też pisma.
Lecz ludzie to dla tego świata rodzaj pasożyta, który walczy o przetrwanie jak może, budując coś na wzór miasta, prowadząc handel - choć jednak w większości zwyczajnie ukrywa się.
Tak naprawdę na niewiele rzeczy i postawionych pytań w Blame! dostaniemy odpowiedź. Sam Nihei przy wyjaśnieniach zawartych w artbooku So-on stawia HIPOTEZY; natomiast sporo jest sugestii, warto zwracać uwagę na rysunki przy spisie treści i podobnych, tytuły logów i tak dalej.
Mnie zakończenie satysfakcjonowało, wymagało relatywnie mało do dopowiedzenia, a i jest w nim znacząca wskazówka, jak dokładnie odczytać tę ostatnią scenę w kolorze. To też przy nienasyceniu wiedzy kim ktoś tam był, czemu atakował, a skąd się wywodzi - historia zdobycia genu ma nie tyle koniec, co zwieńczenie etapu. Tej w sporej mierze samotnej wędrówki.
Cibo, Pcell, Sanakan, Killy - a to i tak nie kończy listy najistotniejszych postaci. Ponowna lektura budzi momentalnie reakcje typu "a więc to tak, to o to chodziło/mogło chodzić" - zwłaszcza dotyczących tych "osób" które początkowo, za pierwszym razem, wydawały się no-name'mami, przypadkowo spotkanymi anonimami, którzy zdawało się tylko popychają historię naprzód.
Świat przedstawiony jest ogromny, pochłania, jak pierwsze wejście do hali sportowej z rodzaju tych kopułowych, gdzie wszystko zdaje się nie mieć końca, ale mimo to zamyka wokół nas. Operowanie czernią, szarością i bielą jest perfekcyjne. Szarpany artyzm Nihei rodzi/ł się na naszych oczach. Monumentalizm, pustka, przestrzeń, architektura, niemy świat i to co w nim drzemie. Jego ogrom, geneza, ciągły rozrost o którym będzie wspomniane. Swego rodzaju nieregularność. Wiele kadrów to czyste dzieła sztuki.
Blame! jest dla mnie najlepszym tworem komiksowym. To bardzo subiektywne, ale wydaje mi się warte zaznaczenia. Pierwsze dwa tomy, które u nas będą jednym zbiorczym, są jeszcze nasiąknięte tym, że Nihei nie do końca wiedział co chce robić - dalej też zresztą nie, ale lepiej to ukrywał, jak twierdzą złośliwi. Nie nastawiajcie się na zwarta, w pełni logiczną i wytłumaczalną historię, początkowo będzie też kulał projekt ludzi tj. proporcje, symetria twarzy, reszty ciała, pewne standardowe dla początków potknięcia i niewypracowany warsztat. Później jednak odwdzięczy się Nihei z nawiązką, pomnikowym, zapierającym dech cyberpunkowym światem przedstawionym i swoim skrzywieniem, zwłaszcza co do "rozwiązania sprawy".
Czyste 10/10.
PS Warto pamiętać, że Blame! ma prequel, bardzo pomocny w zrozumieniu genezy i podstaw uniwersum - NOiSE, który polecałbym przeczytać przed historią główną.
Blame!² jest zaś krótką kontynuacją z perspektywy... nie powiem, ale tu z kolei - co wydaje się oczywiste - po zakończeniu.
Tyle ode mnie na teraz.
PS jakby ktoś coś to na /CJ/ obie zajawki z KoSa i Blame również trafiły, nieco uzupełnione i poprawione w przypadku Rycerzy, no i z obrazkami - to tak w ramach nie zdradzania swojego wpisowego miejsca i jakby kogoś ciekawiło coś więcej. Kupić polecam każdemu, bo w twardej oprawie odsprzedacie za czas jakiś z zyskiem NA PEWNO, więc jak nie rodzaj dobrej inwestycji w dzieło, to będzie taką ze względów ekonomicznych.
Historia Blame! rozpoczyna się od porażki Killy'ego, a przynajmniej od nie-całkowitego sukcesu - wszystko zależy jak odbierzemy słowa pośredniczki, która po rozmowie "telefonicznej" wysyła go dalej, ku górze. Jego zadaniem było, jest i będzie zdobyć gen sieciowy. Nie wiadomo kto i gdzie go posiada, a sama manga dzieje się na przestrzeni -set lat i zawirowań czasowych, w tym zmian rzeczywistości i teleportacji, stąd wymaga sporo skupienia i zdolności osadzenia się w tej podróży, tak by nie stracić orientacji całkowicie, bo jej chwilowe zguby są oczywiste i wynikają z konstrukcji świata.
Poruszając się po następnych kondygnacjach będziemy mieli wrażenie uczestniczenia w historiach epizodycznych, a przynajmniej część tomów zdaje się być mocno fragmentaryczna, oś jednak zostaje zachowana, cel jest jasny, główne frakcje (to nie jest najlepsze słowo, ale brak mi zamiennika) wspominane będą wielokrotnie - a Killy'emu towarzyszyć będzie Cibo, która idealnie rozprowadza uwagę, będąc dla historii czymś w rodzaju zdjęcia nacisku z głównego protagonisty - nie przemęczenia się nim, jego brakiem wylewności i zamknięciem.
Po drodze spotkają najróżniejsze postaci, rodzaje istot, będzie wiele walk, pojawi się mnóstwo typowo cyberpunkowych elementów -
AI, sieć, transhumanizm, megastruktura, technologie kombinezonów, narzędzi i sprzętów, wielce fascynujący język robotów, i wiele innych języków zresztą też - gdzie zacną ironią jest, iż ludzie w większości zapomnieli jak się czyta, nie znają też pisma.
Lecz ludzie to dla tego świata rodzaj pasożyta, który walczy o przetrwanie jak może, budując coś na wzór miasta, prowadząc handel - choć jednak w większości zwyczajnie ukrywa się.
Tak naprawdę na niewiele rzeczy i postawionych pytań w Blame! dostaniemy odpowiedź. Sam Nihei przy wyjaśnieniach zawartych w artbooku So-on stawia HIPOTEZY; natomiast sporo jest sugestii, warto zwracać uwagę na rysunki przy spisie treści i podobnych, tytuły logów i tak dalej.
Mnie zakończenie satysfakcjonowało, wymagało relatywnie mało do dopowiedzenia, a i jest w nim znacząca wskazówka, jak dokładnie odczytać tę ostatnią scenę w kolorze. To też przy nienasyceniu wiedzy kim ktoś tam był, czemu atakował, a skąd się wywodzi - historia zdobycia genu ma nie tyle koniec, co zwieńczenie etapu. Tej w sporej mierze samotnej wędrówki.
Cibo, Pcell, Sanakan, Killy - a to i tak nie kończy listy najistotniejszych postaci. Ponowna lektura budzi momentalnie reakcje typu "a więc to tak, to o to chodziło/mogło chodzić" - zwłaszcza dotyczących tych "osób" które początkowo, za pierwszym razem, wydawały się no-name'mami, przypadkowo spotkanymi anonimami, którzy zdawało się tylko popychają historię naprzód.
Świat przedstawiony jest ogromny, pochłania, jak pierwsze wejście do hali sportowej z rodzaju tych kopułowych, gdzie wszystko zdaje się nie mieć końca, ale mimo to zamyka wokół nas. Operowanie czernią, szarością i bielą jest perfekcyjne. Szarpany artyzm Nihei rodzi/ł się na naszych oczach. Monumentalizm, pustka, przestrzeń, architektura, niemy świat i to co w nim drzemie. Jego ogrom, geneza, ciągły rozrost o którym będzie wspomniane. Swego rodzaju nieregularność. Wiele kadrów to czyste dzieła sztuki.
Blame! jest dla mnie najlepszym tworem komiksowym. To bardzo subiektywne, ale wydaje mi się warte zaznaczenia. Pierwsze dwa tomy, które u nas będą jednym zbiorczym, są jeszcze nasiąknięte tym, że Nihei nie do końca wiedział co chce robić - dalej też zresztą nie, ale lepiej to ukrywał, jak twierdzą złośliwi. Nie nastawiajcie się na zwarta, w pełni logiczną i wytłumaczalną historię, początkowo będzie też kulał projekt ludzi tj. proporcje, symetria twarzy, reszty ciała, pewne standardowe dla początków potknięcia i niewypracowany warsztat. Później jednak odwdzięczy się Nihei z nawiązką, pomnikowym, zapierającym dech cyberpunkowym światem przedstawionym i swoim skrzywieniem, zwłaszcza co do "rozwiązania sprawy".
Czyste 10/10.
PS Warto pamiętać, że Blame! ma prequel, bardzo pomocny w zrozumieniu genezy i podstaw uniwersum - NOiSE, który polecałbym przeczytać przed historią główną.
Blame!² jest zaś krótką kontynuacją z perspektywy... nie powiem, ale tu z kolei - co wydaje się oczywiste - po zakończeniu.
Tyle ode mnie na teraz.
PS jakby ktoś coś to na /CJ/ obie zajawki z KoSa i Blame również trafiły, nieco uzupełnione i poprawione w przypadku Rycerzy, no i z obrazkami - to tak w ramach nie zdradzania swojego wpisowego miejsca i jakby kogoś ciekawiło coś więcej. Kupić polecam każdemu, bo w twardej oprawie odsprzedacie za czas jakiś z zyskiem NA PEWNO, więc jak nie rodzaj dobrej inwestycji w dzieło, to będzie taką ze względów ekonomicznych.
Za słowami widzę wyłącznie wątpliwości.
https://twitter.com/meurtvolant
https://twitter.com/meurtvolant
-
- Status: Offline
Nie wiedzialem ze jest cos w rodzaju "prequel'a" do Blame!. Bardzo fajna informacja i napewno zapoznam sie z tym zanim wezme sie za Blame!.
Srednio lubie scfi-fi w takich klimatach, ale slyszalem tyle dobrych opinii o Blame!, ze nie moge przejsc obojetnie. Zawsze sa jakies wyjatki od reguły, nawet w gatunkach za którymi nie przepadam znajdzie sie jakaś perełka i mam przeczucie ze Blame! własnie taka bedzie.
Srednio lubie scfi-fi w takich klimatach, ale slyszalem tyle dobrych opinii o Blame!, ze nie moge przejsc obojetnie. Zawsze sa jakies wyjatki od reguły, nawet w gatunkach za którymi nie przepadam znajdzie sie jakaś perełka i mam przeczucie ze Blame! własnie taka bedzie.
-
- Status: Offline
To się nazywa obiecywanie gruszek na wierzbie .PS jakby ktoś coś to na /CJ/ obie zajawki z KoSa i Blame również trafiły, nieco uzupełnione i poprawione w przypadku Rycerzy, no i z obrazkami - to tak w ramach nie zdradzania swojego wpisowego miejsca i jakby kogoś ciekawiło coś więcej. Kupić polecam każdemu, bo w twardej oprawie odsprzedacie za czas jakiś z zyskiem NA PEWNO, więc jak nie rodzaj dobrej inwestycji w dzieło, to będzie taką ze względów ekonomicznych.
Już tak miałem z mangami które czy to były pod jakimś względem "inne" (jak Battle Royale), czy też skończyła się ich sprzedaż (Wampirzyca Karin).
Nie, mangi nie zyskują na wartości z czasem. To, że z znikają z czasem z rynku nie sprawia, że ci, którzy nimi dysponują mogą zażądać więcej. Jeżeli manga już na starcie jest sprzedażową padaką - to jej późniejsze zbycie jako pozycji używanej jest dość frustrujące i uciążliwe...
Sam pierwszy tom jednak kupię na spróbowanie, ale jakoś zupełnie mnie to nie kręci. Po prostu w tej chwili mogę sobie na to pozwolić, ale wcale nie oznacza to, że będę to kontynuował.
-
- Status: Offline
Mówisz o zupełnie innych sytuacjach. Tam manga została wypuszczona na rynek i podaż okazała się wyższa od popytu. Tutaj NIE MA SZANS, żeby to się stało, bo de facto opcja w twardej oprawie na rynek nawet nie wchodzi. O ile parę osób faktycznie nie zdecyduje się zamówić po kilkadziesiąt tomów z zamiarem rozprowadzania, albo Endriu widząc liczbę zamówień nie zdecyduje się jednak zrezygnować z nastawienia "tylko pre-order", to faktycznie twarda oprawa będzie chodziła drogo. No, jeszcze jest opcja, że naprawdę wielu ludziom się nie spodoba po kupnie i będzie wysyp ofert w necie.Krzych_Ayanami pisze: To się nazywa obiecywanie gruszek na wierzbie .
Już tak miałem z mangami które czy to były pod jakimś względem "inne" (jak Battle Royale), czy też skończyła się ich sprzedaż (Wampirzyca Karin).
Nie, mangi nie zyskują na wartości z czasem. To, że z znikają z czasem z rynku nie sprawia, że ci, którzy nimi dysponują mogą zażądać więcej. Jeżeli manga już na starcie jest sprzedażową padaką - to jej późniejsze zbycie jako pozycji używanej jest dość frustrujące i uciążliwe...
- amsterdream
- Wtajemniczony
- Posty: 816
- Rejestracja: pt sty 27, 2012 11:56 pm
- Status: Offline
Mephisto jeżeli Abara zupełnie mi się nie podobała (według mnie przerost formy nad treścią) to jest sens wchodzić w Blame? Jak bardzo te mangi są do siebie podobne?
Są tytuły które zyskują na wartości, np. Eden, Gunsmith Cats.Krzych_Ayanami pisze:To się nazywa obiecywanie gruszek na wierzbie .
Już tak miałem z mangami które czy to były pod jakimś względem "inne" (jak Battle Royale), czy też skończyła się ich sprzedaż (Wampirzyca Karin).
Nie, mangi nie zyskują na wartości z czasem.
- Mephisto
- Weteran
- Posty: 1296
- Rejestracja: czw sty 31, 2013 4:01 pm
- Kontakt:
- Status: Offline
To dobre pytanie, trochę nad nim myślałem.amsterdream pisze:Mephisto jeżeli Abara zupełnie mi się nie podobała (według mnie przerost formy nad treścią) to jest sens wchodzić w Blame? Jak bardzo te mangi są do siebie podobne?
Przede wszystkim fabularnie to rzeczy bardzo różne.
Abara miała te dwa tomy, Nihei chciał narysować kosmiczne, chimeryczne pojedynki, dodał do tego pare szczegółów, które miały pogłębić historię i bez tej ambicji na kilkutomową opowieść wypuścił dzieło wizualnie zacne, ale sporne w reszcie. I jak rzadko w wypadku zarzutów do Niheigo, co do Abary się częstokroć zgadzam, mimo że cenie ten komiks za klimat dość wysoko.
Blame! opisuje podróż po Gen, w przerywanej asyście Cibo. To zdecydowanie historia z rozprowadzoną atmosferą pielgrzymki po coś na przestrzeni tych 10 (u nas 6) tomów. Killy walki najchętniej by uniknął, a to, że on sam posługuje się bronią, która działa na zasadzie one shot one kill powoduje, że jak już się dzieją (też nierzadko) nie działają na zasadzie wymiany ciosów. To bardziej rozbudowana i przez to fascynująca historia. Ale wciąż zdarza się mu zgubić logikę, wyjaśniać to sobie musimy konstrukcją świata, nie obfituje to w dialogi, trochę jest mindfucków, fragmentaryzm zdarzeń poszczególnych tomów czasem zdaje się urwany, na zasadzie "przyszedłem tu, nie znalazłem tego co chciałem, zabiłem, ide dalej, no-emotion face". Dojdzie jednak aspekt przeszłości Killy'ego, to kim on naprawdę jest i (lekki spoiler) [spoiler]dlaczego jest w zasadzie nieśmiertelny - gdyż w podróży zginie on w sumie nie raz. [/spoiler]
Jednak na pewno nie ma tej wady co Abara, że niektórzy odnosili wrażenie, iż usprawiedliwiał walkę jakimiś tam - w ich ocenie - mało znaczącymi pierdołami.
Z Blame! jest tak, że pierwszy tom kuleje jeszcze nieco pod względem kreski, ale i tak - co wspominam chyba setny raz i co musicie mi wybaczyć - to będzie w tym wydaniu dzieło sztuki, warte ryzyka.
Za słowami widzę wyłącznie wątpliwości.
https://twitter.com/meurtvolant
https://twitter.com/meurtvolant
-
- Status: Offline
Zakup Blame! nie nastręcza żadnych problemów. Nie wymaga przejścia przez pole minowe, ani zaliczenia wcześniej setnego poziomu expa w jakimś MMO . Trzeba tylko złożyć zamówienie i je opłacić.Faust pisze: Mówisz o zupełnie innych sytuacjach. Tam manga została wypuszczona na rynek i podaż okazała się wyższa od popytu. Tutaj NIE MA SZANS, żeby to się stało, bo de facto opcja w twardej oprawie na rynek nawet nie wchodzi.
Jeżeli wydanie nie będzie warte wydania nań 74 złotych, to dlaczego ktoś miałby na nie wydać większą kwotę? Ceny na rynku wtórnym są dyktowane przez kupujących, a nie sprzedających.
Na razie z tego co pisze Mephisto wynika, że to trochę takie "o so chodzi jakby", a nie jestem pewien czy mi się to podoba...
-
- Status: Offline
Nastręcza, czasowe. Z Battle Royale albo Karin mogłeś sobie w dowolnym momencie wejść do empiku, tutaj dowiesz się o Niheiu (a to zdecydowanie gorętsze nazwisko niż autorzy ww. mang) miesiąc, pół roku później i jeśli chcesz twardą, to płacisz tyle ile żądają na allegro.Krzych_Ayanami pisze: Zakup Blame! nie nastręcza żadnych problemów. Nie wymaga przejścia przez pole minowe, ani zaliczenia wcześniej setnego poziomu expa w jakimś MMO . Trzeba tylko złożyć zamówienie i je opłacić.
Jeżeli wydanie nie będzie warte wydania nań 74 złotych, to dlaczego ktoś miałby na nie wydać większą kwotę? Ceny na rynku wtórnym są dyktowane przez kupujących, a nie sprzedających.
Cen na rynku wtórnym nie dyktują ani kupujący, ani sprzedający, tylko relacja między nimi, czyli de facto ilość produktów na rynku wtórnym i popularność mangi rozłożona w czasie. Ludzi wciąż zainteresowanych Edenem jest sporo, wiec ten kosztuje ciężki pieniądz, szczególnie tom 11. GTO, Alita też idą ciągle w górę, bo coraz więcej jest ludzi, którzy chcą to mango kupić, a coraz mniej takich, którzy chcą sprzedać. Hiroszimy i Karin na rynku już nie ma, ale z drugiej strony nie ma praktycznie nowych nabywców, toteż cena raczej stoi.
Jeśli nie wystąpią szczególne okoliczności wymienione w poprzednim poście, twarda okładka będzie należała do półki z Alitą, jeśli nie Edenem.
- MrocznyCzajnik
- Adept
- Posty: 245
- Rejestracja: śr mar 26, 2014 7:48 pm
- Lokalizacja: Chrzanów City
- Status: Offline
-
- Posty: 45
- Rejestracja: ndz mar 04, 2007 7:44 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Status: Offline
- Asumuel
- Wtajemniczony
- Posty: 504
- Rejestracja: pt sty 16, 2015 2:32 pm
- Lokalizacja: Lublin
- Status: Offline
Ja w sumie tak trochę wziąłem w ciemno, ale im więcej opinii czytam, tym bardziej się cieszę, że to zrobiłem. Wydaje mi się, że JPF może po części testować w ten sposób, czy JoJo mogłoby się przyjąć w Polsce i ostateczna sprzedaż może mieć duży wpływ na ich decyzję(oczywiście to tylko mrzonki fana ;D). Wydanie robi wrażenie i nie mogę się doczekać aż wpadnie mi w ręce. Będę mógł sprawdzić jak czyta się taką cegłę.
-
- Status: Offline
Niby zgadzam się z Mephisto i Faustem, jeśli chodzi o to, że wersję na twardo, będzie można sprzedać z zyskiem po premierze. Ale przecież, te wydania będą się różnić tylko rodzajem okładki, nie będzie tam żadnych dodatków czy innych bajerów. W przypadku Edenu, Ality nie ma wyboru, trzeba kupować na aukcjach, bo niesprzedany nakład, przynajmniej w przypadku Edenu, chociaż Ality pewnie też, poszedł na przemiał i nówki już nie kupimy. Tutaj miękka ciągle będzie w sprzedarzy i nie wiadomo jak chętnie ludzię będą przepłacać tylko po to żeby mieć twardą okładkę. Chociaż sam biorę twardą, to trochę dziwi mnie, że tyle osób deklaruje się na nią. Niedługo okaże się, że na rynku jest więcej tego wariantu i nici z zarobku spekulantów xD
Ostatnio zmieniony wt mar 15, 2016 1:52 pm przez Death Grip, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Status: Offline
-
- Status: Offline
- SzadorRzunXIV
- Adept
- Posty: 305
- Rejestracja: pn wrz 01, 2014 9:38 pm
- Gender:
- Status: Offline
- vishaad
- Weteran
- Posty: 1139
- Rejestracja: pn lut 24, 2014 4:11 pm
- Gender:
- Status: Offline
-
- Status: Offline
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości