Było ich jedenaścioro

Podforum przeznaczone mangom oraz wydawnictwu JPF
Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Było ich jedenaścioro

Post autor: dejikos » śr sty 15, 2014 2:24 pm

Obrazek
Autor: Moto Hagio
Gatunek: sci-fi, shoujo, tajemnica, dramat
Liczba tomów: 1
Cena: 44,99 zł
Dodatkowe informacje: Mega Manga, format A5, obwoluta.
Opis wydawcy: Trwa ostatni etap egzaminów wstępnych do Akademii Kosmicznej. By go przejść, dziesięcioosobowy zespół kadetów musi przetrwać pięćdziesiąt trzy dni na dryfującym statku kosmicznym "Biały". Jednak, gdy docierają na miejsce, okazuje się, że jest ich... jedenastu! Kim jest ta tajemnicza, dodatkowa osoba? W atmosferze narastających podejrzeń, kadeci muszą zmierzyć się z o wiele poważniejszymi problemami niż wzajemna nieufność.
Czy wszystkim uda się ujść z życiem z pokładu "Białego"? Który z nich skrywa przed pozostałymi sekret? Dlaczego było ich jedenaścioro!? Oto klasyka science fiction w mistrzowskim wydaniu Moto Haigo!


Manga podzielona jest na trzy rozdziały: "Było ich jedenaścioro", "Było ich jedenaścioro - kontynuacja" oraz "Kosmiczny zaułek". Dwa pierwsze opowiadają o losach tych samych bohaterów, aczkolwiek przedstawione w nich wydarzenia bardzo się od siebie różnią (niech nie zwiedzie Was słowo kontynuacja), trzeci zaś jest bonusem o humorystycznym charakterze.

"Rozdział główny" - czyli pierwszy, w którym poznajemy świat, okoliczności i postacie - zrobił na mnie średnie wrażenie. Oczywiście nurtowało mnie to samo pytanie, co uczestników egzaminu - dlaczego na statku znalazło się jedenaście osób (z lektury dowiecie się, dlaczego nie powinno ich tylu być) i jaki jest w tym cel - jednak nic tak naprawdę nie wzbudziło we mnie większych emocji.

"Kontynuacja" natomiast była dużo ciekawsza. Intrygi, w jakie został wplątany Król Mayów, nieszczęśliwe następstwa głupoty jego podwładnych oraz ogólny bałagan jaki powstał - wszystko było pełne akcji i wręcz nie mogłam się doczekać finału. Wydaje mi się, że duży wpływ na moją ocenę ma "inność" przedstawienia faktów, prowadzenia fabuły i domykanie większości wątków (czego nie było w części pierwszej).

Mam też dylemat w sprawie tytułu, o czym pisałam w innym temacie, ale powiedzmy, że częściowo zgadzam się ze stanowiskiem pana Dybały.
Spoiler pisze:Osobiście wolałabym, żeby nikt nie pomagał mi w ocenie płci Frola, czy innej postaci - po prostu wolałabym to wywnioskować z treści.
Wydanie JPF prezentuje się znakomicie. Papier jest gruby, dobrej jakości, druk wyraźny. Można przyczepić się do niektórych kolorowych grafik - dostrzegłam minimalne pixele i rozmycia, ale przyznaję szczerze, że nie jest to bardzo widoczna wada. Tłumaczenie czytało się przyjemnie, choć zbyt częste występowanie "sorry" i pojawienie się słowa "zajebiście", trochę zbiły mnie z tropu - chyba nie bardzo pasują do tej mangi. Prenumeratorzy oprócz komiksu dostali także pocztówki i przypinkę.

Na "Jedenaścioro" czekałam z wypiekami. Niestety sama manga nie sprostała w pełni moim wymaganiom. Mam tu na myśli głównie część s-f. Powiedziałabym, że wydarzenia są bardziej bajkowe niż fantastycznonaukowe, poza tym lwia część technologii/wynalazków została rzucona jakby dla dekoracji, bo autorka nie wyjaśnia, skąd się wzięły, do czego służą i czy mają większe znaczenie. Pod tym względem odczuwam wielki niedosyt.

W porównaniu do "Heart of Thomas", który wywarł na mnie ogromne wrażenie, ta praca pani Hagio zaspokoiła mnie w co najwyżej 50%. I w zasadzie to nie wiem, jakiej grupie mogłabym polecić tą mangę... Może osobom lubiącym tajemnice i intrygi z minimalną domieszką (dziwnego) romansu?
Twitter * Discord: Dejikos#8562

Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2961
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Post autor: ninna » pt sty 17, 2014 7:54 pm

Pozwolę sobie skopiować większość tego, co napisałam na forum JPFu:

Na plus na pewno należy policzyć wydanie. Tomik jest solidny, okładka i papier wewnątrz wydają się dużo grubsze niż te użyte w "Klanie Poe" (który jednak trochę falował...). Projekt obwoluty bardzo mi się podoba, pocztówki są miłym prezentem, przypinka też całkiem urokliwa (aczkolwiek dla mnie to zbędny gadżet). Kolorowe grafiki wewnątrz tomu cieszą oko, marginesy wewnętrzne są w sam raz. Nie trzeba nadmiernie rozginać tomu, żeby coś doczytać. Ja jednak lubię książki rozkładać dość szeroko podczas lektury, więc przy okazji "przetestowałam" klejenie - mocne i solidne.

Tłumaczowi i korekcie należą się słowa uznania. Mangę czyta się płynnie, żarty bawią, a całości nie szpecą żadne błędy czy literówki (a przynajmniej ja takowych nie zauważyłam).

Na plus należy też policzyć obecność notki o autorce.

Teraz co nieco o samej fabule... Cóż, generalnie nie lubię s-f (tylko niektóre filmy są dla mnie "zjadliwe"). Pomyślałam jednak, że pani Hagio to sprawdzona firma, jej dotychczasowe prace bardzo mi się podobały, więc może polubię i s-f jeśli będzie w jej wykonaniu. Niestety. Czytając opis fabuły, nastawiłam się na coś... bo ja wiem? Bardziej "tajemniczego"?

W pierwszej części kompletnie niezrozumiała była dla mnie ta cała histeria bohaterów o "jedenastego". Ja od razu wpadłam na pomysł, że to pewnie jakiś wysłannik z akademii, a odkrycie, kto nim jest to część egzaminu. Aczkolwiek nie domyśliłam się, kto nim jest. Ciekawe były za to pomysły na zwyczaje różnych planet i kwestię płci niektórych postaci. Autorce udało się też zaskoczyć mnie tą retrospekcją.
Natomiast „romans” to nieporozumienie. Nawet jak na mój poziom tolerancji. Tak mu zależało, żeby stać się facetem, a wystarczyła prośba kogoś, kogo ledwo zna żeby zmienił zdanie? Zakończenie jest strasznie ckliwe i do bólu sztampowe. Autorka zrobiła z tego taką bajkę z happy endem. Tym bardziej szkoda, bo potencjał był.
Generalnie ta część była nudna (z paroma wspomnianymi wyjątkami). O ile sam początek czytałam z zainteresowaniem, potem coraz niecierpliwiej przewracałam kartki (byle do końca!)

Część druga jest jeszcze bardziej nudna niż pierwsza :( . Romans Tady i Frola wydaje mi się jeszcze dziwniejszy przez ciągłe niezdecydowanie tego drugiego co do swojej płci. Generalnie nie czuję żadnej chemii między tymi postaciami. No i strasznie dużo polityki jest w tej części, czego nie cierpię w książkach.

Dodatek prezentuje nierówny poziom, ale niektóre historyjki są naprawdę zabawne. To zdecydowanie najlepsza część w tomie.

Powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak nudnego. Ale przynajmniej spróbowałam mangowego s-f i utwierdziłam się w przekonaniu, że ten gatunek nie jest dla mnie.

Daminox
nołlife
Posty: 2661
Rejestracja: pn gru 17, 2012 7:33 pm
Lokalizacja: Skierniewice
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Daminox » pt sty 17, 2014 7:59 pm

ninna pisze: Powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak nudnego. Ale przynajmniej spróbowałam mangowego s-f i utwierdziłam się w przekonaniu, że ten gatunek nie jest dla mnie.
Wiesz, "11" jeszcze nie czytałem bo paczka czeka na mnie w paczkomacie, ale z z tego co się orientuję to Moto Hagio jest specyficzna, a mangowe sci-fi to ogromne pojęcie. Od siebie mogę polecić Mirai no Futatsu no Kao i Hoshi o Tsugu Mono. 7MI to jednak nie jest to coś. "11" nie będę bronił, bo jak mówiłem, jeszcze nie czytałem :|
"Gdy w pobliżu nie ma dźwięku, słychać dźwięk własnego serca"
Mushishi przeł. Radosław Bolałek

Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: dejikos » pt sty 17, 2014 8:27 pm

ninna pisze:Powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak nudnego. Ale przynajmniej spróbowałam mangowego s-f i utwierdziłam się w przekonaniu, że ten gatunek nie jest dla mnie.
Dla mnie to nie jest s-f, tylko bajka :) Jeśli ktoś kupuje ten komiks wyłącznie ze względu na ten tag, to będzie bardzo zasmucony.
Twitter * Discord: Dejikos#8562

mid29
Status: Offline

Post autor: mid29 » pt sty 17, 2014 8:49 pm

Ja jestem zasmucona. Drugi rozdział mangi, wynudził mnie niemalże na śmierć :? Wolałabym, aby romans między bohaterami całkowicie zniknął, bo totalnie go nie rozumiem...
SPOILER
To szczeniackie zachowanie Frola i Tady, gdy z wielkim szczęściem dają sobie buziaki(?) w wręcz krytycznej sytuacji.
Mało nie padłam ze śmiechu/politowania, kiedy Frol spoliczkował partnera, żeby potem zatrzymać go i tulić O.o

Awatar użytkownika
Meliona
nołlife
Posty: 3925
Rejestracja: wt sty 01, 2013 2:10 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Meliona » pt sty 17, 2014 9:07 pm

dejikos pisze: Dla mnie to nie jest s-f, tylko bajka :) Jeśli ktoś kupuje ten komiks wyłącznie ze względu na ten tag, to będzie bardzo zasmucony.
Tak? Czyli mam tego nie kupować? Chciałam dać temu komiksowi szansę właśnie dlatego, że bardzo lubię sci-fi...
No nic, w takim razie może jednak poczekam, aż się zrobi jakaś promocja na ten komiks, by nie wydać na niego za dużo pieniędzy, których mogłabym później żałować.

Awatar użytkownika
zandam
Moderator
Posty: 3063
Rejestracja: czw kwie 24, 2003 8:13 pm
Lokalizacja: Wronki
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: zandam » pt sty 17, 2014 9:13 pm

Miałam napisać coś wczoraj, ale jakoś nie mogłam się przemóc, więc zrobię to teraz. :)

Wydanie prezentuje się bardzo ładnie jak na druk cyfrowy. Papier jest chyba minimalnie grubszy, niż ten zastosowany w "Klanie Poe", dzięki czemu tym razem nie zauważyłam żadnych przebić. Obwoluta wygląda lepiej "na żywo", niż w internecie, a kolorowe strony są śliczne. Tłumaczenie jak i korekta spisały się na medal, więc jakoś przeżyłam brak specyficznego zapachu druku offsetowego. :P

Jeśli chodzi o treść, to po zastanowieniu muszę przyznać, że czytając go odczułam Déjà vu. Prawie takie same odczucia wywołał we mnie "Klan Poe" (Kiepski pierwszy tom i bardzo dobry drugi tom). A uściślając... pierwszy tom był co najwyżej przeciętną, nudną i kiepsko skonstruowaną historią, która nie wywołała we mnie żadnych emocji. Nastawiałam się na dobre sf, z dobrze przedstawioną historią postaci i intrygującą zagadką, którą będę próbowała rozwikłać prawie do samego końca, ale niestety autorka się nie popisała. Postacie zostały przedstawione tylko pobieżnie, jakby od niechcenia, więc naprawdę trudno było wykrzesać w stosunku do nich jakąkolwiek empatię. Tym bardziej, że większość ich zachowań można było spokojnie zakwalifikować do kategorii "bezmyślne". Wątek romansowy woła o pomstę do nieba... naprawdę jest okropnie bezmyślnym, niepotrzebnym i irytującym dodatkiem, przy którym każde sztampowe shoujo wygląda jak doskonale skonstruowana pod względem psychologicznym powieść romantyczna. W "Zmierzchu" można dojrzeć więcej sensu, niż w tym wątku... :roll:
Kwestia płci, którą można było wykorzystać do wprowadzenia czytelników w błąd, została przedstawiona w tak dziecinnie oczywisty sposób, że wystarczyło spojrzeć na jeden obrazek przedstawiający pewną cechę fizjonomiczną i od razu w głowie rozgrzmiało znudzone "Acha...". Jeśli chodzi o dodatkową osobę, to zgadzam się z ninną - już na samym początku można się było domyśleć, dlaczego na statku pojawił się intruz.
Pozostała część fabuły niczym mnie nie zaskoczyła i nie poprawiła złego wrażenia.

Po przeczytaniu pierwszej części, nie spodziewałam się niczego lepszego od drugiej, więc zabrałam się za nią jakby z przymusu. Na szczęście czekało mnie zaskoczenie. W pełni zgadzam się w tej kwestii ze zdaniem dejikos. Kontynuuacja była zdecydowanie lepsza i czytało się ją bardzo przyjemnie... czytałoby się ją jeszcze lepiej, gdyby wątek romantyczny ciągle mnie nie irytował... naprawdę, tak kiepskiego wątku miłosnego dawno nie uświadczyłam (musiałam to jeszcze raz zaznaczyć :P )...
Bardzo spodobały mi się nieoczekiwane zwroty akcji, przedstawienie meandrów polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej między planetami, ich historii, a także działalności Unii Międzygalaktycznej. Tym razem, czytanie sprawiało mi przyjemność i gdyby nie ten przesłodzony koniec (i wątek...), to byłabym w pełni ukontentowana z tego rozdziału. :P

Trzecia część, tj. ta z krótkimi historiami mnie nie bawiła, więc szybko ją przekartkowałam.

Reasumując, pierwsza część w ogóle mi się nie podobała, natomiast druga zbiła trochę to rozczarowanie, ale niezadowolenie nadal pozostało. Po "A Drunken Dream" byłam zachwycona tą autorką. Historie przedstawione w tamtej kompilacji zauroczyły mnie poruszaną tematyką, losami postaci, które zostały bardzo dobrze przedstawione i ujmującym sposobem zaprezentowania całości, ale niestety "Było ich jedenaścioro" nie przypomina tamtych historii. Przede wszystkim jest bardzo nierówną i momentami rozczarowującą historią, która bez drugiej części, najprawdopodobniej całkowicie odrzuciłaby mnie od tej autorki. Nie pozostaje mi nic innego, niż odpuścić sobie jej shoujo i poczekać za jakimś joseiem, mając nadzieję, że poziomem będą przypominały choćby "Iguana Girl". :)

GrisznakIW
Status: Offline

Post autor: GrisznakIW » pt sty 17, 2014 9:35 pm

Meliona pisze:
dejikos pisze: Dla mnie to nie jest s-f, tylko bajka :) Jeśli ktoś kupuje ten komiks wyłącznie ze względu na ten tag, to będzie bardzo zasmucony.
Tak? Czyli mam tego nie kupować? Chciałam dać temu komiksowi szansę właśnie dlatego, że bardzo lubię sci-fi...
No nic, w takim razie może jednak poczekam, aż się zrobi jakaś promocja na ten komiks, by nie wydać na niego za dużo pieniędzy, których mogłabym później żałować.
Zawsze możesz obejrzeć film i potem zadecydować...
Moim zdaniem anime zyskuje na dynamice i rozróżnieniu wśród postaci.

Faust
Status: Offline

Post autor: Faust » pt sty 17, 2014 10:42 pm

A ja będę trochę bliżej ninny.

Pierwsza część była nie najgorsza, logiczna i spójna, a wszystkie postaci które miały jakiekolwiek znaczenie miały swój fajny charakter. Co prawda na motyw z bombami wpadłem od ręki i dziwiłem się, że bohaterowie mają z tym problem, ale zrzucam to na karb zbiorowej histerii. No i może to była kwestia tego, że ja oglądałem donwannaclosemyeyes Armagedon z Willisem, a bohaterowie najwyraźniej nie :P

I ja będę bronił ich prawa do małej paniki. Rzecz dzieje się w przyszłości, wśród społeczeństw bardziej rozwiniętych technologicznie. Tymczasem my, dookoła nas możemy zaobserwować jak już zwykłe zepsucie pralki potrafi wywołać niemałą panikę u współczesnych młodych ludzi (albo fakt, że nie wiadomo kiedy będzie kurier i że może się rozminąć z jakimkolwiek domownikiem :wink: ). Nie bez powodu tworzy się też kategorię iSprzętu, w przypadku którego, kiedy się coś psuje, taki iCzłowiek kupuje sobie nowy sprzęt. Jesteśmy odzwyczajani od kombinowania i myślenia w codziennym życiu i przyzwyczajani do myśli, że sektor usług wszelakich wie lepiej, zna się na tym lepiej, i zrobi to za nas, a my musimy tylko zapłacić. Do tego dochodzą zmiany w umyśle przesyconym informacjami (http://www.theatlantic.com/magazine/arc ... id/306868/ , http://tygodnik.onet.pl/kultura/za-dlug ... ytam/t2rtr ).
Dorzućmy do mieszaniny stabilną sytuację polityczną, (a taką zarysowuje nam Hagio we wstępie) gdzie zaufanie do służb, władzy, autorytetów jest duże i otrzymuje mi się taki obrazek, że zdający egzamin, nawet elitarny, może sobie nie wyobrazić sytuacji, gdzie treść "pytania/zadanie" jest niepełna, niedoprecyzowana i zawierać jakąś głębszą intrygę.

In minus, że niestety już po 30 stronach (chyba, konkretnie kiedy Ganga został ranny) miałem pewność kto jest jedenastym... podobnie jak miałby chyba każdy, kto kiedykolwiek robił podchody pod tworzenie, czy odczytywanie struktury komiksu. Ale wciąż nie miałem pewności "czemu". Choć oczywiście niefajnie, że ta najbardziej oczywista wersja okazała się prawdziwa


Druga część znacznie, znacznie słabsza. Największym problemem tej części jest fakt, że jest tyle fantastycznych tekstów kultury zawierających motyw dynamicznej historii bohaterów, gdy wielka polityka rozgrywa się zaraz za ich plecami i historia autorstwa Hagio nawet nie ma do nich startu. Zaraz po pierwszym gongu klęka na ringu i zaczyna klepać matę. Staje w boksie startowym. Strzela sobie trzy samobóje i schodzi do szatni.
Mam na myśli to, że jest Władca, jest Wiedźmin, jest Naushicaa, jest Mass Effect, Final Fantasy czy pierwszy Dragon Age. Wszystkie wykorzystywały ten motyw i za pomocą swojej charyzmy dawały radę stworzyć coś więcej niż tekst, dawały radę stworzyć armadę fanów, którzy rozwijali ten tekst dalej, bawili się nim, emocjonowali na długo po zakończeniu historii. Było ich poddaje się tu na starcie, a motywy samobójstwa Czwartego to dla mnie była taka bomba logiczna, że resztę doczytałem już z wrażeniem tragikomicznej całości.

Ale ogólnie nie żałuję zakupu. Szczególnie, że nie ja kupiłem (hue hue :P )
Ostatnio zmieniony pt sty 17, 2014 10:51 pm przez Faust, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: dejikos » pt sty 17, 2014 10:46 pm

Meliona pisze:Tak? Czyli mam tego nie kupować? Chciałam dać temu komiksowi szansę właśnie dlatego, że bardzo lubię sci-fi...
Wg mnie to tylko udaje s-f, bo na pewno nim nie jest - w znaczeniu stricte. Owszem - akcja dzieje się w kosmosie, postacie pochodzą z różnych planet, pojawiają się dziwne pukawki - i na tym element s-f się kończy*. Tak jak już wcześniej wspomniałam, autorka dodała tą otoczkę jako dekorację, bo fabularnie nie odgrywają żadnej istotnej funkcji. Mamy za to dużo odwołań do mitów, legend, baśni...

*No dobra, wybieranie płci też chyba można zaliczyć do fantastyki...

Faust usuń ten rażący spoiler proszę :P
Twitter * Discord: Dejikos#8562

Faust
Status: Offline

Post autor: Faust » pt sty 17, 2014 10:58 pm

dejikos pisze: Faust usuń ten rażący spoiler proszę :P
Już, miałem chwilowe zaćmienie umysłu i zamiast na biało, powtórzyłem kursywę :P

Wydaje mi się, że trochę dziwnie podchodzisz do gatunku sf :P już samo wprowadzenie kosmitów, czy statków kosmicznych pozwala zaliczyć do gatunku. Domyślam się, że "sf sensu stricte" to takie zawierające popularną konstrukcję zmian w stosunku do naszej rzeczywistości które z drugiej strony są przyczynkiem do rozmyślań o tejże naszej rzeczywistości. Ale... nie musi tak być :P Seksmisja jest chyba najbardziej znanym polskim filmem sci fi, a zawartość tego motywu o którym (przynajmniej w moim mniemaniu :P) myślisz, jest tam równie śladowa co tu.

Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: dejikos » pt sty 17, 2014 11:17 pm

Faust pisze:Wydaje mi się, że trochę dziwnie podchodzisz do gatunku sf :P już samo wprowadzenie kosmitów, czy statków kosmicznych pozwala zaliczyć do gatunku. Domyślam się, że "sf sensu stricte" to takie zawierające popularną konstrukcję zmian w stosunku do naszej rzeczywistości które z drugiej strony są przyczynkiem do rozmyślań o tejże naszej rzeczywistości. Ale... nie musi tak być :P Seksmisja jest chyba najbardziej znanym polskim filmem sci fi, a zawartość tego motywu o którym (przynajmniej w moim mniemaniu :P) myślisz, jest tam równie śladowa co tu.
Hm. Po prostu w tym utworze elementy s-f są tłem i tylko tłem - może tak to ujmę. Mnie takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje. Chciałabym zagłębić się w tym świecie, chciałabym go poznać, jak działa, ale to nie jest istotne dla samej autorki. Dlatego uważam, że nie jest to "rasowe" s-f :P

Najdobitniejszym tego przykładem jest...
Spoiler pisze:...motyw szczepionki. No o co kaman ja się pytam? Wyskoczyła niemalże jak z kapelusza... Ja tego nie kupuję.
Twitter * Discord: Dejikos#8562

Awatar użytkownika
ninna
nołlife
Posty: 2961
Rejestracja: pt wrz 15, 2006 6:19 pm
Lokalizacja: Kutno
Status: Offline

Post autor: ninna » pt sty 17, 2014 11:33 pm

dejikos pisze:Dla mnie to nie jest s-f, tylko bajka :)
Ja nie jestem obeznana w tematyce s-f ale klasyfikuję pod ten gatunek dzieła, w których występują: kosmos, statki kosmiczne, tajemnicze zjawiska (w kosmosie) albo potwory (też z kosmosu) :P.
dejikos pisze:Jeśli ktoś kupuje ten komiks wyłącznie ze względu na ten tag, to będzie bardzo zasmucony.
Ja kupiłam "Jedenaścioro" bo to manga Moto Hagio. "Drunken Dream" to świetny przekrój przez jej twórczość, "Klan Poe" jest wspaniały (z małymi wadami ale nadal wspaniały). Sądziłam więc, że ta autorka pozwoli mi "oswoić" się z gatunkiem s-f.

Przyznam, że póki co tylko niektóre filmy s-f naprawdę mi się podobały. Np. "Obcy", "Kula", "Odyseja Kosmiczna" (ale nie ta Kubricka, na której można umrzeć z nudów) czy "Dystrykt 9". Czyli obrazy z tajemnicą/poczuciem zagrożenia, szczyptą dramatu i miłymi dla oka efektami specjalnymi. Nie lubię, kiedy główną rolę gra polityka. Wolę "prostszą" fabułę. Tak, czasami nawet tzw. tanie efekciarstwo :wink:.
zandam pisze:Postacie zostały przedstawione tylko pobieżnie, jakby od niechcenia, więc naprawdę trudno było wykrzesać w stosunku do nich jakąkolwiek empatię.
O to, to! Przyznam, że miałam problem nawet ze spamiętaniem ich imion i albo co chwilę "przewijałam" do początku, albo je przekręcałam. Nie mówiąc już o tym, bym przejmowała się ich losem.
zandam pisze:Bardzo spodobały mi się nieoczekiwane zwroty akcji, przedstawienie meandrów polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej między planetami, ich historii, a także działalności Unii Międzygalaktycznej.
To właśnie skreśliło u mnie tę część :P.

Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: dejikos » pt sty 17, 2014 11:40 pm

ninna pisze:
dejikos pisze:Jeśli ktoś kupuje ten komiks wyłącznie ze względu na ten tag, to będzie bardzo zasmucony.
Ja kupiłam "Jedenaścioro" bo to manga Moto Hagio.
Ta część mojej wypowiedzi nie była skierowana do Ciebie tylko tak ogólnie XD Przestroga taka...
ninna pisze:
zandam pisze:Bardzo spodobały mi się nieoczekiwane zwroty akcji, przedstawienie meandrów polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej między planetami, ich historii, a także działalności Unii Międzygalaktycznej.
To właśnie skreśliło u mnie tę część :P.
Zależy co kto lubi. Dla mnie to "kontynuacja" wybroniła resztę.

Na marginesie:
ninna pisze:Ja nie jestem obeznana w tematyce s-f ale klasyfikuję pod ten gatunek dzieła, w których występują: kosmos, statki kosmiczne, tajemnicze zjawiska (w kosmosie) albo potwory (też z kosmosu) :P.
Kosmos, statki kosmiczne i tajemnicze zjawiska są też w programach popularno-naukowych i przedstawiają często nasze osiągnięcia :P (To taka żartobliwa dygresja.)
Twitter * Discord: Dejikos#8562

GrisznakIW
Status: Offline

Post autor: GrisznakIW » sob sty 18, 2014 9:01 am

Ja nie jestem obeznana w tematyce s-f ale klasyfikuję pod ten gatunek dzieła, w których występują: kosmos, statki kosmiczne, tajemnicze zjawiska (w kosmosie) albo potwory (też z kosmosu) :P .
Właśnie zaliczyłaś do science fiction np. "Zew Cthulhu".
A tak serio, kosmos i klimaty kosmiczne tutaj są raczej rekwizytami, gdyż nie ma w "Było ich jedenaścioro" pytań o możliwy rozwój nauki w przyszłości itd, a to one głównie są wyznacznikiem tego gatunku. Jak to ktoś kiedyś fajnie ujął, "science fiction szuka odpowiedzi na pytania, które dopiero kiedyś zostaną zadane".
Żeby zaś było weselej, w filmie polityki jest bardzo niewiele, w zasadzie ogranicza się ona do narzekań Frol i przyszłości Kinga. Postawiono jednak na akcję i dramatyzm.

sunater
Status: Offline

Post autor: sunater » sob sty 18, 2014 10:54 pm

GrisznakIW pisze: Właśnie zaliczyłaś do science fiction np. "Zew Cthulhu".
A tak serio, kosmos i klimaty kosmiczne tutaj są raczej rekwizytami, gdyż nie ma w "Było ich jedenaścioro" pytań o możliwy rozwój nauki w przyszłości itd, a to one głównie są wyznacznikiem tego gatunku. Jak to ktoś kiedyś fajnie ujął, "science fiction szuka odpowiedzi na pytania, które dopiero kiedyś zostaną zadane".
Żeby zaś było weselej, w filmie polityki jest bardzo niewiele, w zasadzie ogranicza się ona do narzekań Frol i przyszłości Kinga. Postawiono jednak na akcję i dramatyzm.
SF ma wiele odmian - to o czym mówicie (rozwój nauki, wynalazki, podróże kosmiczne) dotyczy tzw. hard SF ze "stajni" Asimowa, Harrisona czy też Lema. A już np. "Pan z wysokiego zamku" Dicka by się nie załapał.. podobnie jak powieści Zajdla (tam przecież cała ta kosmiczna fasada była tylko pretekstem do stworzenia antyutopii). "Było ich jedenaścioro" to tak naprawdę dramat/political fiction w "kosmicznej" otoczce. I jak osobiście nie lubię romansów tak ten przedstawiony w "11-tu" jakoś mnie nie odrzucał :)

Psychonauts
Status: Offline

Post autor: Psychonauts » sob sty 18, 2014 11:08 pm

sunater pisze:
GrisznakIW pisze: Właśnie zaliczyłaś do science fiction np. "Zew Cthulhu".
A tak serio, kosmos i klimaty kosmiczne tutaj są raczej rekwizytami, gdyż nie ma w "Było ich jedenaścioro" pytań o możliwy rozwój nauki w przyszłości itd, a to one głównie są wyznacznikiem tego gatunku. Jak to ktoś kiedyś fajnie ujął, "science fiction szuka odpowiedzi na pytania, które dopiero kiedyś zostaną zadane".
Żeby zaś było weselej, w filmie polityki jest bardzo niewiele, w zasadzie ogranicza się ona do narzekań Frol i przyszłości Kinga. Postawiono jednak na akcję i dramatyzm.
SF ma wiele odmian - to o czym mówicie (rozwój nauki, wynalazki, podróże kosmiczne) dotyczy tzw. hard SF ze "stajni" Asimowa, Harrisona czy też Lema. A już np. "Pan z wysokiego zamku" Dicka by się nie załapał.. podobnie jak powieści Zajdla (tam przecież cała ta kosmiczna fasada była tylko pretekstem do stworzenia antyutopii). "Było ich jedenaścioro" to tak naprawdę dramat/political fiction w "kosmicznej" otoczce. I jak osobiście nie lubię romansów tak ten przedstawiony w "11-tu" jakoś mnie nie odrzucał :)
Uwielbiam "Światło".

sunater
Status: Offline

Post autor: sunater » sob sty 18, 2014 11:33 pm

Psychonauts pisze:
Uwielbiam "Światło".
offtop mode on... Mea culpa nie doprecyzowałem.. Miałem na myśli Harryego Harrisona - twórce m.inn "Przestrzeni, przestrzeni" i "Ku gwiazdom" offtop mode off

Awatar użytkownika
Dembol
Wtajemniczony
Posty: 947
Rejestracja: śr lut 04, 2009 10:46 am
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: Dembol » pn sty 20, 2014 2:27 pm

Czy musicie wszystko tak ściśle katalogować? W dzisiejszej popkulturze praktycznie każdy gatunek został tak wyeksploatowany, że nie występuje w "czystej" formie. Każda formuła w końcu się wyczerpuje i zaczyna nudzić, a na dłużej w pamięci pozostają utwory, które dodawały do niej coś nowego. Żeby przetrwać i dalej pozostawać w obrębie zainteresowań musi ewoluować i czerpać z innych. "Było ich jedenaścioro" jest romansem w klimatach sci-fi. Mezalians (czyli podstawa każdego romansu) polega na różnicach rasowo-płciowych, które nie mogłyby wystąpić gdyby wybrano inne tło. Z jednej strony jest (a raczej było w momencie wydania) to jakieś novum w gatunku romansu, a z drugiej w gatunku science-fiction zazwyczaj wątek romantyczny jest gdzieś z boku (albo sprowadza się do tego, żeby ponętną dziewoję uratować z rąk Marsjan, sztucznej inteligencji, mutantów lub innych wrażych sił). Pewnie dlatego mnie się bardzo spodobało. Bo nie czytałem takiego sci-fi (a romansów nie czytałem prawie w ogóle).

Awatar użytkownika
dejikos
nołlife
Posty: 2710
Rejestracja: czw sie 10, 2006 2:04 pm
Gender:
Kontakt:
Status: Offline

Post autor: dejikos » pn sty 20, 2014 3:07 pm

Ten romans jest ni przypiął ni wypiął - także w ostatecznym rozrachunku manga nie jest ani dobrym romansem, ani dobrym s-f.
Twitter * Discord: Dejikos#8562

ODPOWIEDZ

Wróć do „Mangi JPFu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości