Madoka pisze:A teraz zanim sie rozpedzicie z kolejnym offtopem sugeruje powrócić do właściwego tematu.
Ok, to na temat.
Uprzedzam zawczasu -> pisze tylko własne obserwacje, nawet jeśli przez nawał prac na studia może to zabrzmieć jak nawiedzony bełkot naukowy.
Pierwszy problem, to działanie ludzkiej percepcji i to co
chce widzieć, a co tylko
myśli, że chce wiedzieć. Najlepiej w analogi mangowe pokazać to na tanim przykładzie znienawidzonego yaoi/yuri.
Niby każdy narzeka, że tak mało w tym realizmu, ale jakoś nikt z nich nie pali się do tytułów, gdzie zachowuje się tak podstawowy realizm jak leawtywa/prezerwatywy/nie zawsze gładko wygolona skóra/nie zawsze idealne ciało.
Sama na palcach jednej ręki wyliczyłabym dobre mangi tego typu.
Teoretycznie czytelnik "chciałby" czytać coś realnego, głównie dlatego, że chce
wierzyć historii. Nie chodzi nawet o identyfikację z czytelnikiem, ale o umieszczenie historii w przestrzeni. Chcemy mieć możliwość przełożenia historii na naszą znajomość świata.
Przykładowo, oglądając romans często widać patologicznie niedobrane/przejaskrawione pary pokroju nerd+supermodelka. To całkiem zgrabny zabieg psychologiczny -> człowiek chętniej ogląda coś, co pozwoli mu nabrać przeświadczenia o "uczciwości" świata, i tym że na każdego czeka szczęście, że nikt nie jest skazany na porażkę.
Oczywiście jest wiele ustępstw wobec odrealnienia, związanych ściśle z tym
co konkretnie oglądamy. Przymykamy oko na Rambo i jego niekończącą się amunicję, podobnie jak na niewiarygodnie durne "nieporozumienia miłosne" w komediach romantycznych.
Pierwsze -> chęć wierzenia w to, że "ten dobry" wygra bez względu na wszystko.
Drugie -> chęć wierzenia w to, że "prawdziwa miłość" zawsze przetrwa.
Można mnożyć przykłady, ale każdy sprowadzi się do tego samego: z chęcią ignorujemy głupotę, jeśli tylko pozwala nam to dodać kolejną cegiełkę do naszej prywatnej wizji świata idealnego, uczciwego i pełnego dobrych rzeczy, nawet jeśli przed nimi możliwe jest cierpienie.
To główny powód, dla którego horror był kiedyś niszą, tak jak dziś jest nią gore. Te typy dzieł odwołują się do tego, czego człowiek się boi, co wypiera ze swojej wizji świata. Z drugiej strony wciąż działa dość powszechna fascynacja i ciekawość przemocy/krwi/cierpienia.
Z mangą jest podobnie -> z jednej strony przymyka się oko na uproszczenie postaci czy brak logiki, by przełożyć historię na swoją wizję świata, ale z drugiej oczekuje wciąż pewnej realności.
Najtrafniejszy przykład -> Shingeki no Kyuojin. Kreska i realność pozostawia często wiele do życzenia, jednak fascynacja tragicznym losem bohatera i chęć zobaczenia, jak doczekuje szczęśliwego zakończenia pozwala nam nie zwracać na to uwagi.
Z drugiej strony, mamy nadal pewną - choć nie całkowitą - władzę nad tym, czy zdołamy coś znieść czy nie i niektóre środki przekazu mogą być zbyt trudne do zignorowania. Przykładowo -> Zmierzch, którego historia (jeśli traktować ją poważnie) jest ciekawym przykładem jednej z najpopularniejszych ostatnio patologii, jednak wiele osób ignoruje to dla uwierzenia w wieczną, cudowną miłość.
>Zanim będzie hejt -> czytałam w czasie załamanie psychicznego, teraz pełni rolę Guilty Plesure.
<
Człowiek z zasady potrafi więc tolerować pewną dozę odrealnienia, jeżeli jest to cena za potwierdzenie swego przeświadczenia o idealności świata.
Przesadna realność stanowi dla nas problem, bo widząc kogoś, kogo spokojnie możemy traktować jak "żywą" osobę cały mechanizm umieszczenia historii w naszej wizji świata wywraca się do góry nogami. Wciąż umiejscawiamy ludzi w naszej wiedzy o tym co nas otacza, jednak jest to o wiele dokładniejsze.
Przykładowo -> czytając Jinjiego Ito wiemy, że "gdzieś tam" spokojnie mogą żyć tak wyglądający ludzie, może istniej takie miasto. Jednak czytając już Taniguchiego umiejscawiamy ludzi jako realniejsze osoby, miejsca też traktujemy "prawdziwiej" -> mamy "
tę nie
jakąś osobę", "
to nie
jakieś miejsce". Wszystko jest umiejscowione "tam", w nieokreślonym, ale realnym miejscu.
Umiejscowienie postaci "gdzieś" pozwala na pewną dozę nielogiczności, jednak umiejscowienie ich "tam", nawet jeśli nie jest ono znowu aż tak konkretniejsze, już na to nie pozwala.
Widząc kreskę zbyt realną przenosimy ją do świata jako "rzeczywistą informację", a nie jako "przykładową teoretyczną informację".
Wielu autorów sztucznie odrealnia trochę swoje działa, by dało się je przeczytać. Dobrym przykładem jest Junji Ito lub "Franken Fran" "Litchi Hikari club", "Black jack" też może być dobrym przykładem, chociaż nie znam pełnych możliwości autora.
W dużym uproszczeniu -> im realniejsza kreska, tym prawdziwiej odczuwamy postacie i miejsca, tym bardziej razi więc każda nielogiczność.
Stąd czytając Naruto już dawno nie zwracam uwagi na zarzynanie jakiejkolwiek logiki czy prawdopodobieństwa postaci, ale przy czytaniu Another taka pielęgniarka mocno wybija mnie z rytmu i wydaje się "nie na miejscu", bo należy do tego samego poziomu realności.
POWTARZAM -> to moja własne obserwacje, można uznać je za bzdury.
Dodatkowo mówię raczej o "typowych" procesach działania ludzkiej psychiki, więc na pewno wiele osób zupełnie nie będzie do tego pasować.