Wygląda na to, że ludzieoddają się wampiryzacji z własnej woli. I każdy "wyssany" zamienia się w krwiopijcę. A to jest bez sensu, bo wtedy liczba wampirów rosłaby geometrycznie i ludzkość szybko by wyginęła, a po niej wampiry, bo nie miałyby na kim żerować. Tym bardziej, że przypadłość roznosi się na zewnątrz - nocne wyprowadzki mieszkańców.
Podejrzany jest też mnich-pisarz. Ma czarne oczy jak postacie zwampirowane. Jego matka też, ale ojciec już nie
Ale z zachowania już jest ok. Może unie się kontrolować?
Nie polubiłem żony doktora, kolejna bochaterka której życzę śmierci, tak samo matce. Za to zaczynam przejonywać się do Natsuke. Kiedy przestał myśleć o wyjeździe z wioski, a zaczyna śledztwo stał się bardziej sympatyczny. Dalej Kaori jest fajna. Jej upadający racjonalizm jest pokrzepiający. Nie do przebicia jest jednak duet doktor-mnich. Nie mogę się doczekać chwili w której drużyna dorosłych połączy siły z drużyną dzieciaków.